Reżyser Tomer Heymann, wiele lat namawiał Ohada Naharina na film. W końcu otrzymał zgodę i przez 8 lat towarzyszył z kamerą artyście w życiu i w pracy. W ten sposób powstał dokument pełen wspaniałych scen i obrazów (zdjęcia: Itai Raziel). Mamy w tym filmie wiele kadrów dokumentujących pracę nad poszczególnymi przedstawieniami, pokazujących kuchnię artystyczną choreografa. Mamy też wspaniale sfilmowane fragmenty przedstawień, w tym wiele tych najsłynniejszych jak choćby „Kyr” czy „Ostatnie dzieło”. Ale i są archiwalne zdjęcia. Kręcone amatorską kamerą sceny z dzieciństwa Ohada, jeszcze z kibucu, a także z ogrodu, gdzie kilkunastoletni Ohad popisuje się swoją sprawnością, a raczej cieszy się z ruchu, niemal bryka na trawie. Wiele uroku jest w tej scenie. Mamy też zdjęcia przypominające jego taneczne początki, czyli występy w zespole żołnierskim przed izraelskim żołnierzami, którzy za chwilę idą walczyć w wojnie Jom Kippur, w 1973 roku. Otrzymujemy też wiele wypowiedzi tych, którzy pracowali z Ohadem. Umiejętnie prowadzona narracja spina te wszystkie wątki starając się doświadczenia z życia artysty odnaleźć na scenie, w konkretnych przedstawieniach.
Ohad Naharin zaczał tańczyć dość późno. Po odbyciu służby wojskowej, w wieku 22 lat trafił do Batsheva Dance Company, a tam talentem oczarował Martę Graham, która zaprosiła go to swojego zespołu w Nowym Jorku. Później było jak w bajce: nauka w dwóch słynnych szkołach: School of American Ballet i w Juilliard School i ćwiczenie pod kierunkiem takich mistrzów, jak Maggie Black i David Howard, praca m.in. w legendarnym zespole Marice’a Bejarta i …ciągłe rozczarowania, które doprowadziły go do stworzenia własnej grupy tanecznej. Wreszcie w 1990 roku zdecydował się wrócić do Izraela i objąć kierownictwo Batsheva Dance Company.
W filmie wiele miejsca zostało poświęcone językowi tańca GaGa, który rozpowszechnia się po całym świecie. Ten język, zrodzony – jak mówi Ohad – z urazu, jakiego doznał podczas pracy, jest żywy, ciągle się rozwija. Jego nauczyciele przynajmniej raz do roku odwiedzają Ohada Naharina, by dzielić się własnymi doświadczeniami. Sceny pokazujące uwolnienie ciała, pozwolenie mu na ruch niekrępowany, w którym możliwości wyznacza ogólna sprawność każdego z uczestników warsztatów, są niezwykłe. Dają nadzieję wszystkim tym, którzy kochają taniec, a którzy poprzez brak umiejętności w tej dziedzinie, ustąpili pola tancerzom. Zwracają uwagę, że można tańczyć bez skrepowania, bez wstydu, że można oddać się pierwotnej radości ruchu. Film ukazuje, starych i młodych, sprawnych i z ograniczeniami ruchowymi, z różnych krajów i różnych ras, słowem ogromne rzesze tańczących po swojemu. Aż trudno po tych scenach usiedzieć w kinowym fotelu.