Okazja ku temu jest wszystkim doskonale znana: 5 maja minęło 200 lat od urodzin kompozytora.  Świętujemy więc hucznie. A że uwielbiamy wszelkiego rodzaju rocznice, zwłaszcza związane z tymi, co już nie żyją i że chętnie wychwalamy zasługi tych, co już dawno odeszli, więc i na Moniuszkę przyszedł czas. Długo czekał, ale wreszcie po wielu latach zapomnienia z szafy historii polskiej muzyki wyciągnęliśmy Moniuszkę i… jest. Trochę pomięty, zaniedbany, zakurzony, podstarzały, staroświecki, ale i częściowo już odczyszczony na nowo. Jest, nasz polski, dobry kompozytor. I tu chciałabym akcent postawić na słowie dobry.

Bowiem zdarzało się przez lata, że za utwory  Moniuszki brali się niezbyt utalentowani  wykonawcy. To właśnie im Moniuszko zawdzięcza opinie, że nie był dobrym kompozytorem. Tymczasem prawda wydaje się prosta: to nie kompozytor był zły, tylko wykonawcy byli słabi. Tę śmiałą tezę udowodnił Simon Rattle, który parę tygodni temu wystąpił w Krakowie z Londyńczykami. Artyści wykonali wtedy na bis tańce góralskie Moniuszki. I jak to doskonale zabrzmiało! Okazało się, że forma, tematy, instrumentacja, harmonia i energia – wszystko jest w tej muzyce. Trzeba było Londyńczyków i Rattle’a abyśmy usłyszeli, że Moniuszko w niczym nie ustępował kompozytorom europejskim swojej generacji.

Tak na marginesie: to właśnie Simon Rattle wciągnął w światowy obieg koncertowy Karola Szymanowskiego. To jemu zawdzięczamy, że ten kompozytor został dostrzeżony we współczesnym  świecie. Czyżby teraz musiał powalczyć o  Moniuszkę? Sam tego nie zrobi, musimy mu pomóc. Stanisław Moniuszko potrzebuje przede wszystkim uporządkowania wszystkich dzieł i wydania wielu z nich, bo ogromna ilość jest jedynie w rękopisach, potrzebuje też dobrej monografii – bo wiele fragmentów jego życiorysu jest niejasnych – a także dobrego marketingu i przede wszystkim najlepszych wykonawców. Trzeba mieć nadzieję, że rok 2019, który jest Rokiem Moniuszki, przynajmniej to zapoczątkuje. A gdy ucichnie już świąteczna wrzawa, to zacznie się praca, od podstaw, w pozytywistycznym znaczeniu. Oby.

Stanisław Moniuszko,  twórca polskiej opery narodowej, który jest autorem niespotykanego nawet jak na nasze czasy projektu społecznego,  czyli „Śpiewnika domowego” do którego skomponował blisko 300 pieśni do słów poetów,  m.in. Adama Mickiewicza, Jana Kochanowskiego  (przypomnijmy za życia kompozytora ukazało się sześć  zeszytów "Śpiewników domowych", sześć następnych publikowanych już było pośmiertnie) związany był początkowo z Wilnem ale przede wszystkim z Warszawą. To właśnie w Warszawie jako pierwszy dyrygent Opery Polskiej w Teatrze Wielkim napisał większość swoich utworów. Był powszechnie doceniany zwłaszcza, że starał się, aby jego muzyka była polska, wplatał więc np. polskie tańce, czy polskie melodie ludowe. Zresztą to docenienie wyrazili Polacy żegnając go tłumnie na Cmentarzu Powązkowskim. Pogrzeb kompozytora w 1872 roku stał się narodową manifestacją. Podobno uczestniczyło w nim sto tysięcy osób.

Kraków miał związki z Moniuszką niewielkie. Kompozytor był tutaj  dwukrotnie. Po raz pierwszy w 1858 roku jadąc do Pragi, Niemiec i Paryża. Spędził tu kilka dni, podczas których poznał Ambrożego Grabowskiego, Józefa Kremera i Lucjana Siemieńskiego. Wizyta na Wawelu, gdzie kompozytor zwiedził katedrę i oglądał groby królewskie, a także pobyt na Skałce zaowocowały pracą nad operą „Rokiczana” (niestety nigdy nie została dokończona). Wówczas 8 maja 1858 roku Stanisław Moniuszko pisał do żony:  „Deszcz ze śniegiem prószył rzęsiście. Więc z kolei w zamkniętej hermetycznie doróżce kazałem siebie wieźć do Drezdeńskiego Hotelu. Tu nająłem sobie wygodny pokój z doskonałą pościelą, z widokiem na rynek za 4 zł i gr 10!! Taniość ta ujęła mnie za serce. Znacznie się ułagodziłem a pierwszy rzut oka przez szybę zupełnie rozbroił. Stanąłem jak wryty. Łzy zakręciły mi się w oku. Jestem u stóp Mariackiej wieży,  na środku wielkiego rynku Sukiennice, na które napatrzyć się nie mogę”.

 Za drugim razem Moniuszko przebywał w Krakowie przez miesiąc, na przełomie lat 1866 i 1867. W tym czasie kilka razy została wystawiona jego najsłynniejsza opera „Halka” i raz opera „Verbum Nobile”. Trzy razy odbył się koncert jego utworów. Pod batutą kompozytora zabrzmiała wówczas kantata „Widma” i uwertura koncertowa „Bajka”.

Rok Moniuszki daje nam słuchaczom wielką szansę, na lepsze poznanie muzyki tego kompozytora. I tej szansy nie wolno nam przegapić!