W tym samym czasie na okoliczne skwery ruszył ekipa sprzątająca pozostałości po zimie. Te wszystkie wyrzucane przez okna i zamiast do śmietników papiery, pety i inne śmieci. Zrobiło się miejsce dla, coraz śmielej zieleniejącej, trawy.
Przyglądając się sprzątającej ekipie, pomyślałam o tych wszystkich /paniach głównie/, które rezygnując z wolnego czasu, rzucą się w wir wiosennych porządków. Księgarnie pełne są poradników traktujących nie tylko o sprzątaniu. Mają pomóc, a wpędzają czytających w kompleksy i bezlitośnie obnażają ich brak perfekcji i niedbalstwo.
Nie masz w szafie rzeczy idealnie wyprasowanych i ułożonych kolorami? To potworne. A najlepiej wyrzuć wszystko, czego nie używałeś od kilku miesięcy. W wersji radykalnej - także książki i rodzinne pamiątki. Zamieszkaj w sterylnym i pustym pomieszczeniu, będącym skrzyżowaniem sali operacyjnej z prosektorium, a z pewnością poczujesz się lepiej.
Zjadłeś coś tłustego, słodkiego, niezdrowego? Zbrodnia prawdziwa. Teraz musisz przez tydzień popijać sałatę niegazowaną wodą.
Leżałeś do południa w łóżku czytając książkę? Błąd straszliwy. W poczuciu winy powinieneś zacząć dzień od kilkukilometrowego biegu, nawet jak nie masz na to najmniejszej ochoty.
Poradnik prawdę ci powie, poradnik nigdy nie skłamie. Nauczy jak żyć, co jeść, jak zdobyć ukochaną osobę, jak zostać milionerem, jak osiągnąć sukces.
Wszystkie te i inne rady mam w nosie, poradników nie czytam i jestem przez to z pewnością szczęśliwsza. Państwu radzę to samo. Wiosenne porządki zacznijcie od wyrzucenia poradników i żyjcie tak, jak macie ochotę żyć, byle tylko innym nie robić krzywdy.
Nie chciało się wam posprzątać i macie kłębowisko w szafie? Bardzo dobrze. Nie macie ochoty ugotowac obiadu? Zabierzcie dzieciaki na ciastka i lody - nie umrą z głodu, jak raz obiadu nie zjedzą. Jesteście zmęczeni pracą? Weźcie dwa dni urlopu i ruszajcie przed siebie w poszukiwaniu wiosny.