Już kiedyś miała być "remarszrutyzacja", ale tak się zająłem ćwiczeniem poprawnej wymowy, że nawet nie zauważyłem czy w końcu była. No ale przecież to nie jest istotne. Ważne, żeby wymyślić tak trudną nazwę, żeby stworzyć pozory kompetencji. Już Julian Tuwim wiedział, że nikt nie będzie miał odwagi pytać o szczegóły kiedy usłyszy, że: "droselklapa źle zablindowana i tera ryksztosuje".

Celem właściwego uświadomienia mieszkańców o nadchodzących zmianach wydano 10 tysięcy broszurek. Ile kursów tramwajowych można by uruchomić za cenę opracowania i wydania tej makulatury, boję się pytać żeby nie usłyszeć, że gdyby trychter był robiony na szoner, to by się dało bez broszurki, ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma.
ZIKiT niczego nie zostawia przypadkowi i jak sie za coś bierze - to zawodowo. W tej sytuacji nie ma naprawdę sie z czego śmiać - może tylko z tego, że owe broszurki rozdawać będą kontrolerzy biletów. Możliwe więc że już niedługo zobaczą państwo pasażera biegnącego przez tramwaj do wyjścia, a za nim kontrolera krzyczącego "Prosze poczekać! Ja naprawdę chciałem tylko broszurkę wręczyć!"

Tak czy inaczej poczekajmy do poniedziałku bo, jeśli sie okaże, że trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie zaś krajcowany, to bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się dać mu szprajcy przez lochowanie śtendra, aby roztrajbować ferszlus, który dlatego źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje. Oczywiście, nie muszę dodawać, że w tej sytuacji cała "maksymalizacja", mogłaby.... Do usłyszenia.