Najprostszymi rozwiązaniami są basen, klub fitness albo siłownia, ale crossfit jest... o wiele ciekawszy. Do tego idealny dla tych, którzy nie mają zbyt wiele czasu.
Tym, którzy o crossficie jeszcze nie słyszeli, przypomnimy, że powstał w latach 90. w USA z myślą o... policjantach, którzy w ten sposób mogli poprawić swoją siłę i sprawność fizyczną. Szybko jednak stał się metodą ćwiczeń dla zwykłych ludzi i zdobył ogromne uznanie na całym świecie. W Polsce przeżywa właśnie rozkwit.
Najprościej mówiąc, crossfit to zestawy prostych ćwiczeń, ale wykonywanych... z dużą intensywnością, dużą liczbą powtórzeń i w bardzo krótkim czasie!
To daje błyskawiczny efekt zmęczenia, a przy tym poprawia sprawność, kondycję i siłę.
Utarło się, że jest to aktywność przeznaczona dla twardych facetów i równie twardych kobiet o mocnym charakterze, koniecznie... z tatuażami na ciele.
Jednak jak przekonują trenerzy crossfitu - może go uprawiać niemal każdy. Mały i duży, otyły i szczupły, atleta i ten mniej sprawny. Wszystko jest kwestią odpowiedniego przygotowania ćwiczeń, zaś intensywnością można dowolnie sterować, w zależności od predyspozycji.
Corssfit jest też idealny uzupełnieniem treningów dla wszelkiej maści dyscyplin. Również takich jak bieganie czy jazda na rowerze.
Zresztą, spójrzcie na zdjęcie naszego eksperta Marcina Sawuły. Wygląda całkiem przyjaźnie i nie widać u niego tatuaży.
- Definicja crossfitu mówi, że są to "ciągle zmienne ruchy funkcjonalne" - wyjaśnia - Mówiąc prościej: to trening głównie na wysokiej intensywności, łączący w sobie kilka różnych dyscyplin, pozornie się wykluczających. Na przykład gimnastykę, podnoszenie ciężarów, biegi, jazda na rowerze i wszelkiego typu kombinacje tych rzeczy.
Można powiedzieć, że to sport la ludzi nie mających zbyt wiele czasu?
Oczywiście. Treningi są bardzo intensywne, dlatego jeśli nie masz zbyt wiele czasu, możesz potrenować godzinę i w tej godzinie zmieścisz rozgrzewkę, główny trening, rozciąganie i po takiej godzince nie masz sił na nic więcej.
Czyli jest rozgrzewka, a same ćwiczenia to jest... 20 minut?
Sam trening główny trwa różnie, Może to być 5 minut, po których będzie się dochodziło do siebie dwa dni, ale równie dobrze może to być 20-25 minut. Za każdym razem to może być coś innego. Najbardziej popularny trening to przysiady z wyciskaniem sztangi nad głowę i podciąganie na drążku, w formule 21, 15 i 9 powtórzeń. To jest klasyk crossfitowy, każdy crossfiter na świecie zna ten trening, większość go nienawidzi. Jest bardzo skuteczny, bardzo krótki, rekordziści robią go poniżej dwóch minut. Ale każdy może sobie dostosować do swoich możliwości i ciężary i trudność wykonywania ruchów. Zarówno początkujący, średniozaawansowany, jak i ekspert, wyniosą coś z tego treningu.
Przysiady ze sztangą?
Tak. Przysiady ze sztangą trzymaną z przodu i wyciskanie jej nad głowę.
Do tego pewnie dochodzą przysiady, pompki, skok na skrzynię...
Wszelkie elementy gimnastyczne. Generalnie mają być to ruchy imitujące to, co robimy w codziennym życiu. Chodzi o to, żeby poprawiać się w codziennych czynnościach, takich jak noszenie zakupów, podnoszenie czy przesuwanie ciężkich rzeczy.
Dla kogo jest crossfit? Albo inaczej: kto się do takiej aktywności nie nadaje...?
Crossfit jest praktycznie dla każdego. Treningi można dowolnie dostosowywać. Początkujący może użyć rurki imitującej sztangę. Zawodowiec w dowolnej dyscypliny też może to potraktować jako uzupełnienie codziennego treningu. Jest na przykład kolarzem, ale pracuje nad swoją stabilizacją czy mięśniami głębokimi. Crossfit w pierwszej kolejności poprawia wydolność. Może zwiększyć parametry siłowe. Zdarza się, że zmieniamy swoją aktywność, która do tej pory być może była monotonna. Chodzi o to, aby uczyć się nowych dyscyplin sportu i po prostu się tym bawić.
Jak często powinno się uprawiać crossfit? Żeby się nie "zajechać"...
Zwłaszcza na początku zalecałbym trenowanie z głową i słuchanie swojego organizmu. Trzy razy w tygodniu wystarczy, żeby mieć dobre wyniki.
I na koniec pytanie, którego trenerzy i właściciele szkół crossfitu zapewne nie lubią... Czy można to trenować samemu w domu...?
Niektóre można. Ja też zaczynając przygodę z crossfitem trenowałem na przykład na krakowskim Zakrzówku. Można trenować w domu, jednak praca w grupie to jest coś, co popycha cię dalej. Sprawia, że jesteś w stanie przekroczyć swoje granice i naprawdę dać z siebie wszystko. W domu mnóstwo rzeczy będzie rozpraszać.
Grupa potrafi zdopingować...
Trener też jest od tego, by zmotywować i pomóc. kiedy nie idzie za dobrze.
Rozmawiał Maciej Skowronek
