12 marca przy popularnej stacji narciarskiej w Białce Tatrzańskiej runęła masywna drewniana brama witająca turystów, przygniatając dwie osoby. Kobieta zmarła na miejscu, chłopiec w bardzo ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. Mimo wysiłków lekarzy nie udało się go uratować.

Z ustaleń Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Zakopanem przeprowadzonych tuż po wypadku wynikało, że konstrukcja była postawiona nielegalnie, bez wymaganych zezwoleń. Inspektorzy stwierdzili też, że drewniane słupy, podtrzymujące zwieńczenie "witacza", były zbutwiałe. Początkowo nikt nie chciał się przyznać do wzniesienia feralnej konstrukcji. Stała ona bowiem na działkach dwóch właścicieli, ale wzniósł ją i dozorował kto inny.

 

 

 

(Dominika Kossakowska/PAP/ko)