Wydawanie pozwoleń na budowę tuż przed uchwaleniem planu miejscowego, wycinanie setek drzew, budowanie bloków w miejscach, gdzie budynki powstać nie powinny, niewiele inwestycji w przestrzeń publiczną, wydawanie zezwoleń niezgodnie z przepisami. Takie rzeczy nagminnie dzieją się w Krakowie. Dziennikarze Onetu przyjrzeli się dokładnie inwestycjom realizowanym w mieście. Rozmawiali z urzędnikami, przeglądali dokumenty, słuchali mieszkańców. Z analiz wynika, że tylko w ostatnim czasie miasto pozwoliło na blisko 50 inwestycji, które budzą co najmniej kontrowersje. A niektóre były podjęte wbrew przepisom, a nawet wbrew prawomocnym wyrokom sądów.

Wtedy część z miejskich urzędników, z prezydentem Jackiem Majchrowskim, zareagowało nerwowo na publikację. Tymczasem problemy, które wtedy poruszyli dziennikarze Onetu znalazły odzwierciedlenie w dokumencie przygotowanym przez Biuro Planowania Przestrzennego urzędu miasta Krakowa. Analiza, która powstała we wrześniu tego roku, poświęcona jest planom zagospodarowania oraz zabudowie Krakowa.

 

Pozwolenia niezgodne ze studium i zabudowa zieleni

Dokument przygotowany przez urzędników obejmuje okres od września 2014 do lipca 2018 roku. Liczy ponad 350 stron. Dziennikarze Onetu przeanalizowali go.

Z raportu wynika, że w przeciągu ostatnich czterech lat urząd wydał 10,5 tysiąca pozwoleń na budowę. Z czego ponad 1,8 tysięcy dotyczyło zabudowy wielorodzinnej. To stanowi 18 proc. wszystkich pozwoleń. Najwięcej - bo aż 608 z nich - wydano w dzielnicy Stare Miasto. Tutaj trzeba jednak zaznaczyć, że praktycznie cała dzielnica jest wpisana do rejestru zabytków i nawet niewielkie prace wymagają pozwolenia.

Zaskakująca jest jednak inna informacja. W przeciągu ostatnich czterech lat wydano 431 pozwoleń na budowę niezgodnych z zapisami studium. Tam gdzie urzędnicy w dokumentach zapisali powstanie zieleni, w rzeczywistości wyrosły bloki. Tak było w przypadku osiedla Avia w Czyżynach, na osiedlu Bohaterów Września tuż obok Plant Mistrzejowickich, przy ulicy Reduta na Prądniku Czerwonym czy przy ulicy Bartla na Klinach. To tylko kilka przykładów, ponieważ w dokumencie można ich znaleźć więcej.

Dlaczego tereny przewidziane pod zieleń są zabudowywane? Wszystko dzięki lukom w prawie. Zgodnie z prawem plany zagospodarowania przestrzennego (powstają na podstawie studium) szczegółowo określają co może powstać na danym terenie. To właśnie na ich podstawie wydawane są pozwolenia na budowę. Co jeśli nie ma planów, a jest tylko - ogólniejsze - studium. Pozwolenia wydawane są na podstawie warunków zabudowy, a te nie muszą już być zgodne z zapisami studium.

Odpowiedzią na niekontrolowaną zabudowę - według analizy - mają być plany zagospodarowania przestrzennego. Na koniec lipca 2018 było ich 178 i swoim zasięgiem obejmowały 54,5 proc. powierzchni Krakowa. Jednak praca nad niektórymi idzie zbyt wolno. Tak jest m.in. w dzielnicy Dębniki (obejmuje Ruczaj). Presja inwestorów jest ogromna. Jednak prace nad 11 planami mającymi ochronić ten teren przed niekontrolowaną zabudową ciągle trwają.

 

Chaos w przestrzeni

Luki prawne oraz opieszałość urzędników w walce z niekontrolowaną zabudową mają przełożenie na codzienność krakowian. Przygotowana przez urzędników analiza wyszczególnia problemy konkretnych dzielnic.

Choć w ostatnim czasie urząd miasta chwali się inwestycjami w zieleń, to z przygotowanego dokumentu wynika, że w połowie krakowskich dzielnic jest problem z dostępem do terenów zielonych. Tak jest m.in. w dzielnicy I (Stare Miasto). Urzędnicy pomimo wielu obietnic wciąż nie rozpoczęli prac związanych z powstaniem parku przy ulicy Karmelickiej. Urzędowa analiza wskazuje również na zamieszanie związane z okolicami Fortu Luneta Warszawska. Obiekt został w 2007 roku sprzedany w prywatne ręce za 27 milionów złotych.

Urzędowa analiza sporo miejsca poświęca także nadmiernemu dogęszczaniu przestrzeni. Tak się stało w rejonie ulicy Kijowskiej i Wrocławskiej. Problem dotyczy także ulicy Daszyńskiego czy części dawnego pasa startowego w Czyżynach. Magistracki dokument zwraca także uwagę na presję inwestycyjną jaką wywierają deweloperzy.

Niekontrolowana zabudowa niesie za sobą kolejne problemy. Chodzi o kwestie komunikacyjne. Takie występują w praktycznie każdej z dzielnic. Problemem jest też brak placówek edukacyjnych. Deweloperzy dogęszczają tereny, nie zostawiają miejsca na stworzenie szkół czy przedszkoli. Taka sytuacja ma miejsce m.in. na osiedlu Złocień czy osiedlu Gotyk.

Urzędnicy w dokumencie wymieniają także konkretne inwestycje, które ich zdaniem są problematyczne. Tak jest w przypadku budowy apartamentowca przy ul. Madalińskiego, o którym pisaliśmy już w połowie maja zeszłego roku. Przypomnijmy. Magistrat pozwolił na wybudowanie apartamentowca z dwupoziomowym garażem podziemnym trzy metry od wałów wiślanych nieopodal Wawelu. Pozwolenie budowlane wydano m.in. dlatego, że urząd marszałkowski zwolnił dewelopera z przestrzegania niektórych zapisów prawa.

Inny przykład to możliwość powstania wielkiego osiedla mieszkaniowego w dzielnicy XIII (Podgórze). Chodzi o rejon Golikówki. O sprawie pisaliśmy pod koniec maja zeszłego roku. Deweloper poprosił urzędników o zmianę przeznaczenia ziemi z rolnej na budowlaną. Chodzi o blisko 35 hektarowy teren w okolicy ulicy Golikówka. Inwestor przymierza się w tym rejonie do budowy dużego osiedla. Urzędnicy przystali na propozycję. Tymczasem inwestor – firma Instal Kraków - to niedawny sponsor zespołu żużlowego Wandy Kraków. Honorowym prezesem klubu jest wojewoda małopolski Józef Pilch, który zabiegał jeszcze jako radny u władz miasta o zmianę przeznaczenia terenu.

Przykładów kontrowersyjnych inwestycji jest w analizie więcej.

 

Konsekwencje na lata

Miasto jest jedynym ciałem, które może zabudowę na swoim terenie kontrolować. Planować tak, żeby nie pozwalać na pogarszanie nikomu tej jakości, tylko żeby ją polepszać.

Prezydent Jacek Majchrowski i - do niedawna jego zastępczyni - Elżbieta Koterba pod względem zabudowy i przestrzeni publicznej dryfowali przez długie lata w najbardziej popularnym nurcie. Nie są żadnym wyjątkiem. Trzeba przyznać, że do dziś niewielu prezydentów miast zdołało się temu nurtowi choćby symbolicznie przeciwstawić. Moc kapitału i dominującego w Polsce sposobu myślenia o przestrzeni duszą pojawiający się od czasu do czasu opór dziennikarzy, mieszkańców lub ekologów niczym smog nasze gardła w zimowe dni.

 

 

 

(źródło: Onet.pl/Dawid Serafin)