Jak poinformował w poniedziałek PAP rzecznik prasowy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu (ZIKiT) w Krakowie, w konkursie rozpatrywane będą dwie oferty. Przedsiębiorstwo budowlane Budimex proponuje budowę pomnika za 3 mln zł, a firma kamieniarska Road Memory z Grabowca za 1,9 mln zł.

„My (ZIKiT, miasto Kraków) mamy 1,4 mln zł na budowę pomnika” – powiedział rzecznik ZIKiT. W takiej sytuacji – wyjaśnił – ZIKiT rozważy, czy może i ma skąd „dołożyć” pieniędzy na budowę czy unieważni przetarg. „Myślę, że najpóźniej za tydzień podejmiemy decyzję” – powiedział Pyclik.

Był to drugi przetarg na budowę pomnika AK w Krakowie. W pierwszym, ogłoszonym jesienią ub.r., nie wpłynęły oferty. Drugi przetarg miasto ogłosiło 10 lipca, jego rozstrzygnięcie miało nastąpić 26 lipca, jednak znów nie nadesłano żadnych propozycji. W tej sytuacji ZIKiT wydłużył czas przedstawiania ofert do 6 sierpnia.

Zgodnie z warunkami przetargu wykonawca ma na budowę pomnika trzy miesiące od daty podpisania umowy.

Lokalizacja pomnika od kilkunastu miesięcy budzi kontrowersje w Krakowie. Na początku lipca krakowscy radni odrzucili uchwałę, by zgodnie z wynikami konsultacji społecznych wskazać inne miejsce.

O jak najszybszą budowę apelują środowiska kombatanckie. „W tej chwili budowa tego pomnika trwa dłużej niż cała druga wojna światowa” – podkreślił mjr Janusz Kamocki ps. Mamut (ur. 1927 r.), członek Armii Krajowej, podczas ubiegłotygodniowej demonstracji osób popierających budowę pomnika pod Wawelem. Zaznaczył on, że żołnierze AK mają prawo, aby pamięć o nich została w ten sposób zachowana.

W miejscu, gdzie wmurowany jest kamień węgielny pod pomnik, złożono także ziemie z pól bitewnych AK. „To ziemia z pobojowisk Armii Krajowej, ziemia zroszona krwią moich kolegów. Walczyliśmy często w warunkach beznadziejnych, nie tylko o życie, ale i o honor. Polska ostatecznie dostała wolność i to było dla nas najwyższe odznaczenie, nie stopnie wojskowe, nie ordery” – powiedział mjr Kamocki.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że Rada Miasta Krakowa dwukrotnie podjęła uchwałę o lokalizacji tego pomnika. W takiej sytuacji – zaznaczył – "protesty części osób nie mogą wstrzymać budowy monumentu".

Nie zgadzający się na jego lokalizację argumentują, że przestrzeń nad Wisłą, w okolicach Wawelu, powinna pozostać zielona i służyć mieszkańcom do odpoczynku.

Sprzeciw wobec budowy pomnika na bulwarze Czerwieńskim mówi m.in. radny Łukasz Wantuch z klubu Przyjazny Kraków. Zapowiedział on, że 1 lub 17 września zamierza obok kamienia węgielnego pod pomnik posadzić dąb czerwony. „Po pierwsze, nie zgadzam się, aby pieniądze z budżetu miasta szły na budowę pomnika. Po drugie, to miejsce nie nadaje się na pomnik – będzie to betonowa struktura, która zajmie kilkaset metrów kwadratowych” – powiedział PAP.

Radni zaakceptowali pomysł budowy monumentu w 2010 r. Trzy lata później rozstrzygnięto konkurs na projekt pomnika, który wygrał zespół Alexandra Smagi. Następnie wmurowano kamień węgielny. Z powodów formalnych, m.in ze względu na uwagi architektów krajobrazu i konserwatorów zabytków, budowa nie ruszyła. W ubiegłym roku, po zakończeniu formalności, prezydent Krakowa ogłosił pierwszy przetarg.

W zimie w miejscu planowanej budowy stanęła makieta monumentu. Miasto zorganizowało także konsultacje społeczne. Do Urzędu Miasta Krakowa wpłynęło ponad 6 tys. ankiet. Wśród tych, którzy wypełnili je prawidłowo, przeważali przeciwnicy lokalizacji pomnika pod Wawelem.

Po zmianach przeprowadzonych według wytycznych konserwatorów powierzchnia pomnika (wraz z terenem zielonym wokół, czyli tzw. Ogrodem Pamięci) z ponad 200 m kw. zmniejszyła się o połowę. Wysokość rzeźby zmalała do 3,6 m w najwyższym punkcie. Pomnik został odwrócony o 45 stopni, aby w jak najmniejszym stopniu zasłaniał widok na Wawel.

 

Tomasz Bździkot/PAP/bp