Do erupcji gazu oraz śladowych ilości ropy doszło w Sękowej, na prywatnej łące, w sobotę w południe. Eksperci celem kontroli i eliminacji zagrożenia podpalili ulatniający się gaz.
Służby pracujące na miejscu, w tym straż pożarna i policja, podkreślały, że nie ma żadnego zagrożenia w związku z erupcją. Ok. 2 ha terenu zostało ogrodzonych specjalną taśmą, w celu zabezpieczenia terenu.
"Spalanie gazu jest pod kontrolą. Wraz z gazem na zewnątrz wydostaje się płyn złożowy w postaci wody i śladowych ilości ropy. Oceniam, że wypływ substancji i ilość ulatniającego się gazu nieznacznie maleją" – powiedział w niedzielę PAP Erwin Szwast, kierujący na miejscu akcją ze strony Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG), oddziału w Sanoku.
Jak wyjaśnił, woda i ropa spływają do specjalnie wykopanego dołu, następnie trafiają do beczek i są wywożone do pobliskiej kopalni (Petrol-PAP). Tu w procesie technologicznym z płynu złożowego wydzielona ma być ropa, która zostanie zagospodarowana, oraz woda, która odwiertami będzie zwrócona do złoża.