"Możemy powiedzieć, że w tej chwili sytuacja w Małopolsce jest opanowana. Cały czas mamy na uwadze to, że na ośmiu wodowskazach stany alarmowe w dalszym ciągu są przekroczone. Nasze główne działania teraz są takie, jakie były prowadzone do tej pory - czyli pompowanie wody z rozlewisk wszędzie tam, gdzie napłynęła ona z pól, łąk, rowów melioracyjnych, a nie może znaleźć ujścia w rzece, ponieważ stan wody w rzekach jest wysoki i zamknęły się śluzy" - poinformował dziennikarzy rzecznik małopolskiego komendanta wojewódzkiego PSP mł. bryg. Sebastian Woźniak. Jak wyjaśnił, straż przy pomocy pomp wysokiej wydajności, pomp szlamowych zbiera wodę z tworzących się rozlewisk, zagrażających budynkom i tłoczy ją do rzek.

Sobota to piąta doba działań strażaków na terenie województwa małopolskiego, w związku z intensywnymi opadami deszczu, które przeszły nad regionem. Według informacji przekazanych przez mł. bryg. Woźniaka, do zdarzeń związanych z wypompowywaniem wody z zalanych piwnic i posesji oraz do tworzących się rozlewisk strażacy wzywani byli łącznie ponad 2600 razy. Podtopionych zostało ponad 1600 budynków, a ponad pół tysiąca razy służby wzywano do udrażniania przepustów drogowych, tak, aby umożliwić przejezdność, najczęściej na drogach lokalnych i gminnych. W tej chwili prowadzone są również działania związane z wypompowywaniem wody z tworzących się rozlewisk.

"Był to rzeczywiście ogromny wysiłek ludzki. W przeciągu tych pięciu dób łącznie, statystycznie zaangażowanych było ponad 13 tysięcy zarówno strażaków Państwowej Straży Pożarnej, jak i druhów Ochotniczych Straży Pożarnych" - ocenił mł. bryg. Woźniak. Dodał, że podczas przebiegu akcji na terenie województwa siły i środki dysponowano na teren powiatu, gdzie była potrzebna pomoc.

Rzecznik małopolskich strażaków przypomniał, że początkowo najtrudniejsza sytuacja była na terenie powiatu dąbrowskiego i tarnowskiego, gdzie wystąpiły intensywne opady deszczu. "Musieliśmy tam, również za pomocą łodzi, ewakuować ludzi, łącznie ponad 30 osób z zalanych posesji zostało ewakuowanych, głównie tych, które nie były w stanie poruszać się o własnych siłach" - wyjaśnił mł. bryg. Woźniak. Następnie dużą liczbę interwencji odnotowano na terenie powiatu krakowskiego i wielickiego, a kolejno działania musiały skupić się na terenie powiatów nowosądeckiego, oświęcimskiego i wadowickiego, czyli tam, gdzie w związku ze wzrostem poziomu stanu wód i zamknięciem się śluz powstawały rozlewiska.

Do głównych zadań straży należało przede wszystkim wypompowywanie wody z zalanych piwnic i posesji oraz udrażnianie przepustów drogowych. "Z ponadstandardowych, nietypowych działań, jakie prowadziliśmy wczoraj było, wspólnie z innymi służbami, między innymi policją, usuwanie konarów drzew i całych, dużych, spróchniałych pni, które płynęły wartkim nurtem Wisły i mogłyby na przykład zagrozić budowanemu mostowi kolejowemu w Krakowie" - wyjaśnił mł. bryg. Woźniak. Jak zaznaczył, "musimy pamiętać, że podczas powodzi rzeka to nie tylko podniesiony jej poziom, wysokość, ale to również zwiększony przepływ i ogromna ilość wody".

Pytany o najbliższe dni, które ponownie mogą przynieść deszcze, odpowiedział: "Jesteśmy w pełnej gotowości". "Na tę chwilę nie posiadamy ostrzeżeń meteorologicznych, także wszystko wskazuje na to, że ta sytuacja jest stabilna. Natomiast musimy mieć na uwadze to, że gleba jest nasiąknięta, nie ma ona większej zdolności retencyjnej, dlatego każdy większy deszcz jest zagrożeniem" - wyjaśnił rzecznik. W nocy z piątku na sobotę odwołano alarm przeciwpowodziowy w Krakowie.

 

PAP/bp