Polska gospodarka w III kwartale nie tylko nie zwolniła, ale przyspieszyła. Tymczasem wciąż słyszymy o nadciągającym spowolnieniu – zatem co się dzieje?

 

Możemy patrzeć na gospodarkę od strony PKB, czyli od wskaźnika makro, ale możemy patrzeć od wskaźników mikro, czyli patrzeć jak wygląda gospodarka w poszczególnych sektorach – w sferze gospodarki realnej, w handlu, w usługach. Dopiero te wskaźniki mikro, które składają się natychmiast na ten obraz ogólny, wskazują na narastające napięcie. Przy czym nawet jak mamy do czynienia ze wzrostem produkcji budowlanej, bo zostały uruchomione inwestycje publiczne, to z drugiej strony ekonomista nie może nie zauważyć, że to przyspieszenie wiąże się z pogorszeniem wyników finansowych przedsiębiorstw budowlanych – m.in. dlatego, że ceny materiałów budowlanych wzrosły znacznie szybciej niż kalkulowano, i to w momencie rozpoczęcia kontraktów publicznych. Może się okazać, że inwestycje idą, ale przedsiębiorstwa poniosą na nich straty, a to spowoduje, że za jakiś czas będziemy mieli recesję w budownictwie i na to trzeba zwracać uwagę, Są też inne wskaźniki. Np. to, że począwszy od 2012 r. nie mieliśmy tak niekorzystnej sytuacji w handlu zagranicznym – dynamika importu jest wyraźnie szybsza niż dynamika eksportu. Nasz eksport siada, a import przyspiesza, co oczywiście oznacza, że wkład eksportu do PKB w następnym okresie będzie się zmniejszał. Jeśli zakładamy, że dynamika spożycia będzie nieco niższa, że wskaźniki mikro wskazują dynamikę produkcji przemysłowej będzie nadal wysoka, ale nieco niższa, nie będzie wkładu eksportu netto, to pytanie – co miałoby nadal utrzymywać wzrost gospodarczy na tym wysokim poziomie, na którym się obecnie znajduje?

 

 

Rynek pracownika z jednej strony, z drugiej otwieranie rynku pracy dla obywateli Ukrainy w Niemczech. Czy to będzie miało wpływ na sytuację w naszym kraju?

 

 

Gdyby się miało okazać, że pracownicy z Ukrainy, którzy znaleźli miejsce w naszej gospodarce uznają że będą mieli lepsze warunki w Niemczech i tam się przeniosą, to (zakładamy, że mamy ok. miliona obywateli Ukrainy pracujących w naszej gospodarce) dla nas będzie bardzo poważny uszczerbek. Proszę zauważyć, że w usługach, gastronomii, a także już powoli w handlu, coraz częściej spotykamy obywateli Ukrainy. Oni zajmują te miejsca, bo nie ma pracowników – jeśli oni ubędą, to będziemy mieli kolejny negatywny czynnik, rzutujący na przyszłość polskiej gospodarki.

 

 

Kolejna sprawa podnoszona coraz częściej ostatnio, to sprawa rosnących kosztów energii. Mówią o tym nie tylko przedstawiciele wielkich zakładów, jak np. Azotów, którzy biją na alarm, ale też przedstawiciele krakowskiego MPK.

 

 

Przedsiębiorstwa, które są bardzo energochłonne, jak chemiczne, cementowe,oznacza, że droższe będą komponenty, czyli w budownictwie cement i jego pochodne będą droższe, a to niszczy podstawy rachunku. Ministerstwo Energetyki oczywiście zapowiada, że w przypadku gospodarstw domowych będą pewne rekompensaty, ale będą tylko dla najsłabszych ekonomicznie. Być może dla małych przedsiębiorstw będą jakieś rekompensaty, ale mówimy o potentatach, którzy stanowią o sile polskiej gospodarki.

 

To po jakie instrumenty powinniśmy sięgnąć, bo mówimy o rosnących kosztach energii, o zmieniającym się rynku pracy, o niewiadomej związanej z pracującymi u nas obywatelami Ukrainy, załamaniu eksportu, rosnących kosztach pracy.

 

Skoryguję – nie mamy do czynienia z załamaniem eksportu, ale o wyraźnym obniżeniu jego dynamiki i znacznie wyższym tempem importu. Jest to zmiana sytuacji, a nie załamanie eksportu. Podkreślałem to od 2015 r., kiedy pojawił się plan Morawieckiego, że jego założenia, kierunek myślenia o rozwoju polskiej gospodarki jest prawidłowy. My potrzebujemy więcej inwestycji krajowych, szczególnie przedsiębiorstw ukierunkowanych na produktywność i innowacyjność po to, żeby wyjść z pułapki średniego rozwoju. To są tezy, które ja przypominam, ale podstawą tego myślenia i na to jest potrzebny jakiś czas, jest to, że teraz licząc się z deficytem zasobów pracy, że jeśli chcemy, żeby produkt krajowy wzrastał, powodować głównie produktywnością i innowacyjnością, musimy się nastawić na zwiększone inwestycje,by przejść do innego modelu konkurowania jakością. Problem polega na tym, że ten prawidłowy kierunek myślenia nie jest realizowany, bo jak się popatrzy na wskaźnik inwestycji, to poziom inwestycji nie wzrósł do 25%. ale w stosunku do r. 2015 obniżył się, a to, że teraz mamy przyspieszenie inwestycyjne, to to są inwestycje infrastrukturalne, inwestycje publiczne ważne, ale jeśli za nimi nie pójdą inwestycje przedsiębiorstw, to wzrost produktywności,wzrost wydajności nie będzie miał miejsca. Ale my nie mamy katastrofy gospodarczej, ciągle mamy wysoki wzrost, więc ta reorientacja, przestawienie, nawet jeśli nie dokonało się w ciągu 3 lat, powinno się dokonywać i o to właśnie bez przerwy apeluję. Realizujmy to, co zapowiedzieliście. Ja akurat należałem do ekonomistów, którzy mówili – to jest dobry plan, to trzeba zrobić.

 

 

Mamy dwie ustawy o innowacyjności, mamy ustawę 2.0 o szkolnictwie wyższym.

 

 

Tyle tylko, że to, że pan stworzy warunki do tego, by opłacało się inwestować w sensie układu bodźców i warunków regulacyjnych, jeszcze nie oznacza, że przedsiębiorstwa będą chciały inwestować w innowacyjność, bo jedna rzecz to, czy mogą, czy jest zachęta, a druga, czy chcą. A to czy będą chciały, to jest również perspektywa długofalowa. Jeśli mamy do czynienia z poczuciem niepewności, co do niestabilności funkcjonowania systemu prawnego, to ludzie nie podejmują inwestycji. Starają się raczej zabezpieczyć na okoliczności nieznane, przyszłe, niż podjąć ryzyko. Jeśli przedsiębiorcy mają się nieźle i uciekają od ryzyka, to mamy się relatywnie dobrze, tylko przyszłość widzę w ciemnych kolorach. Jeśli chodzi o ustawę 2.0, to pamiętajmy, że ona w tej chwili jest wdrażana. Tak naprawdę zmiany na uczelni wejdą 1 października 2019 r. Wierzmy w to, że dzięki temu wyłonią się bardziej efektywne, bardziej zorientowane badawczo struktury i to one będą zasilały polska gospodarkę. Tylko pomiędzy uchwalaniem ustawy, momentem kiedy ona wejdzie w życie. A efektem minie kilka lat. Pytanie więc brzmi – co teraz zrobić, żeby pobudzić polski eksport, zwiększyć jego konkurencyjność, pamiętając, że niż demograficzny u nas i negatywny odpływ z rynku pracy – czyli więcej ludzi będzie z pracy odchodziło, a mniej napływało, że to jest dopiero początek tego procesu. My tę zapaść demograficzną na rynku pracy odczujemy dopiero w najbliższych dekadach. Pytanie – co robimy w tej chwili, żeby aktywizować tych, którzy nie są aktywni zawodowo? Co robimy, żeby nie tylko przyswajać pracowników z Ukrainy na zasadzie łatania dziury, tylko co robimy, żeby oni chcieli się tu zatrzymać, żeby ściągnęli swoje rodziny, żeby tu także ich dzieci się uczyły, żeby uznali, że to jest ich miejsce na ziemi, żeby ich integrować do naszego społeczeństwa, a nie tylko włączyć do naszych przedsiębiorstw. Nie mogą to być tylko koniunkturalne zasoby pracy, które przychodzą i odchodzą. Trzeba pomyśleć o tym, że skoro mamy taką sytuację demograficzną jaką mamy, to musimy albo polegać na bardzo dynamicznym wzroście produktywności – innowacyjność, ustawa 2.0, zmiana sytuacji na uczelniach i orientacja na badania przydatne przedsiębiorcom, ale z drugiej strony ciągłe poszukiwanie nowych pracowników, którzy będą lepsi, efektywniejsi. I ta zmiana strukturalna, że przechodzimy do konkurowania jakością od konkurowania ceną.

 

 

Na koniec muszę jeszcze zapytać Pana w kontekście kolejnej konferencji Open Eyes Economy Summit w jaki sposób powinniśmy zmienić nasze myślenie o gospodarowaniu zasobami ludzkimi, energetycznymi?

 

 

Myślmy o Polsce – jak zrobić, żeby ją zostawić lepszą niż tą, która mamy w tej chwili i tu są trzy zagadnienia fundamentalne, wielkie wyzwania rozwojowe Polski. Pierwsze to zapaść demograficzna, drugie to jest to, że nieefektywnie wykorzystujemy nasze zasoby, trzecie to, że mamy do czynienie z pogłębiającym się procesem niespójności. To nie jest tylko to pęknięcie polityczne, które widzimy, ale pogłębiająca niespójność w różnych układach społecznych. Z jednej strony mamy szkoły dla najbogatszych, dzieci, które są dobrze przygotowane, a poza tym cały poziom oświaty, gdzie szanse awansu kulturowego, intelektualnego są żadne – ile wiejskich dzieci jest na polskich uczelniach, studiach finansowanych przez państwo? Pogłębia się pewien proces niespójności społecznej i to będzie rzutowało na naszą przyszłość. Uważam, że to są trzy wielkie wyzwania. Teraz mówimy o zasobach – np. wykorzystywanie surowców rolnych. Polska jest krajem, który ma duże zasoby ziemi,P olska jest krajem, który może być spichlerzem żywnościowym Europy, możemy dostarczać bardzo szeroką gamę produktów żywnościowych, bo mamy dobry klimat, jeszcze nieschemizowane, niesfarmeryzowane rolnictwo, tylko problem polega na tym, czy to są rolnicy, którzy głównie czekają na to, żeby dostać dopłaty z Unii Europejskiej, czy rolnicy, którzy mają perspektywę bycia przedsiębiorcami wchodzącymi w łańcuchy dostaw, w których generujemy wysokiej jakości produkty mleczne, mięsne, warzywne, owocowe, czy my potrafimy ten zasób jakim jest ziemia wykorzystać, czy krok po kroku urbanizujemy wieś, zamiast uczynić ją rzeczywiście zapleczem dla eksportu żywności. Druga sprawa - Polska jest krajem, który ma deficyt wody – czy my produktywnie wykorzystujemy wodę – i nie chodzi mi tylko o to jak wykorzystujemy te wodę w miastach. Oczywiście wiemy, że można wykorzystać wodę do produkcji elektrycznej,np. wodospad, ale dlaczego przepływ, który nie jest naturalnym przepływem nie ma generować także energii? Są dziś rozwiązania np.w Nowym Sączu, gdzie przy działaniach kanalizacyjnych pozyskują więcej energii niż korzystają. Zrobili coś, co się nazywa kogeneracja, czyli połączyli różne czynniki za pomocą nowoczesnych rozwiązań, za pomocą myśli technicznej i stworzyli system, który jest produktywniejszy, bezpieczniejszy, nie tylko w sensie mniejszych kosztów strat, ale produktywniejszy i właśnie na tym to polega, żebyśmy zdali sobie sprawę, że nie ma żadnego prostego rozwiązania tylko tu i teraz, ale musimy przyjąć rozwiązania w jakiejś perspektywie o każdym zasobie – zasobach ludzkich, kulturowych, surowcowych. O każdym zasobie pomyśleć – co uczynić, żeby ten zasób, który jest w naszych rękach wykorzystać bardziej produktywnie. Odpowiedź na to jest jedna – potencjał twórczy Polaków. Jeśli nie zwrócimy się do potencjału twórczego Polaków, do ich optymizmu, do ich gotowości, do ich pozytywnej motywacji, do chęci zrobienia czegoś więcej, chęci wybicia się, to nie wykorzystamy całego tego potencjału, bo trzeba go oprzeć o potencjał twórczy Polaków każdej generacji, a w szczególności młodej generacji.