Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Ireneuszem Rasiem.

 

8 lat temu krakowska PO wprowadziła do Sejmu ośmiu posłów, 4 lata temu – pięciu, teraz czterech. Co się dzieje?

- Tak rozłożyły się głosy, mimo większej ilości na naszą listę, że z metody liczenia wyszło 4. Przypomnę, że mniej w tym okręgu zyskał PiS. Jeszcze tydzień wcześniej politycy tej partii liczyli na 8 mandatów. Jest 6. Do parlamentu weszły mniejsze ugrupowania, które otrzymały swoje mandaty.

 

Kosztem takich osób jak Józef Lassota, Grzegorz Lipiec, Lidia Gądek.

- Akurat w tym wypadku to był błąd, że niektóre znane i zasłużone osoby były nisko na liście i nie otrzymały mandatu. Jakby były wyżej, być może nasza sytuacja byłaby lepsza. Mam na myśli pana Lassotę i panią Gądek.

 

Przed wyborami, kiedy pytałem pana o szóste miejsce na liście...

- Nieelegancko się zachowałem. Chciałem wszystkim wyborcom, którzy obdarzyli mnie zaufaniem, podziękować.

 

Przed wyborami mówił pan, że szóste miejsce na liście KO może pan skomentować dopiero po wyborach. To ten moment.

- Dziękuję za to pytanie. Podziękowałem wyborcom. Niech wystarczy za komentarz, że startowałem z szóstego miejsca, uzyskałem drugi wynik. Póki co tyle.

 

Będzie pan stopniował napięcie i w końcu pan powie, co myśli o niektórych kolegach?

- W tej chwili musimy dokonać odpowiedzialnych kroków. Opozycja wygrała wybory w Senacie, ale roztropnie trzeba się ukonstytuować. Jest tam wielu wspaniałych ludzi, legenda Bogdan Borusewicz, samorządowcy, nasi wspaniali senatorowie – Bogdan Klich, Jerzy Fedorowicz. Trzeba umiaru, żeby z koalicjantami skonstruować Prezydium Senatu, żeby nie powtórzyć syndromu śląskiego.

 

Zatrzymajmy się przy Senacie. Zaraz po tym, gdy padło nazwisko Bogdana Borusewicza, Ludowcy odpowiedzieli, że nikt za nich nie będzie decydował. KO jest w stanie zrobić krok wstecz w tej sprawie? W Dzienniku Gazecie Prawnej czytamy – Senat przejęty, teraz pora się pokłócić.

- Tego nam życzą nasi adwersarze polityczni. Mam nadzieję, że odpowiedzialność i umiar jest. Musi być chęć pokazania Polakom, że ich wybór w Senacie, który oznacza zmianę, nie pójdzie na marne. To by była niedojrzałość. Ci politycy poskromią swoje ambicje. Uda się w elegancki sposób dokonać wyboru prezydium. Tak samo myślą – mam nadzieję – pozostałe dwa bloki opozycyjne, które mają swoich senatorów.

 

Pan jest pewny tej trójki z czwórki senatorów niezależnych? Jest pan też pewny senatorów Lewicy i PSL?

- Tak. To fantastyczne osobowości. To uznani działacze publiczni. Każdy z nich nosi fantastyczną buławę. Widać jaki to poziom polityków. Senat zawsze składał się z indywidualności. Trzeba to ułożyć. Warto pokazać wyborcom, że to co mówiliśmy w kampanii, potwierdzi się. Chcemy pokazać jakość i prawdę w polityce. Mam nadzieję, że to wygra i Senat ułoży w dobrym stylu swoje władze.


Wróćmy do Krakowa. Co ciekawe, z czwórki nowych posłów Koalicji Obywatelskiej, trzech to konserwatywne skrzydło – pan, Bogusław Sonik i Paweł Kowal. Jak pan odbiera taki wybór wyborców z Krakowa?

- W tych wyborach nie głosowano tak bardzo na osoby z centrum czy prawej strony PO. Głosowano na ludzi, na ich dokonania. Tak było w przypadku głosów na mnie, Bogusława Sonika, Józefa Lassotę i pewnie na Lidię Gądek. To osoby zatopione w pracy. Startując z niższych miejsc trzeba mieć pozycję i prowadzić kampanię przez cały okres działalności publicznej. To dało dobre wyniki. Taka jest rola tych, którzy startują z niższych pozycji. Paweł Kowal skonsumował jedynkę. Jest to sygnał, że Kraków i Małopolska nie jest takim okręgiem jak okręgi na zachodzie i północy. Kraków jest bardziej konserwatywny. Jeden z polityków mówił, że to Bawaria Polski. Coś w tym jest.

 

Rozliczenia z PO są nieuchronne? Potrzebna jest zmiana przywództwa w PO? Cieszyć może się Konfederacja, PSL, Lewica i oczywiście PiS. 27% poparcia dla KO to nie jest sukces.

- Mamy swój kalendarz. W przyszłym roku kończy się kadencja władz krajowych. Do rozmów dojdzie. Trzeba wyciągnąć wnioski z ostatniego okresu i zapytać, dlaczego jest taki wynik. Wyniki w Senacie pokazują, że pewne błędy zostały popełnione w wyborach do Sejmu. Jakby poprowadzić inne kwestie, na pewno PiS by nie miał 230 mandatów poselskich. To był cel opozycji, bez względu na odcienie. Tego się nie udało zrobić. Jako największe ugrupowanie opozycyjne mieliśmy obowiązki. Nie wszystko się udało. Musimy o tym rozmawiać, jednak we własnym gronie.

 

Czyli nie odpowie pan na pytanie, czy potrzebna jest zmiana przywództwa w PO?

- Dość jasno powiem. Prowadząc kampanię na dole spotkałem wielu stronników PO – zatroskanych i zdeterminowanych. Większość mówiła – zmiana lidera.

 

Małgorzata Kidawa-Błońska z rekordowym wynikiem wyborczym. Powinna wystartować w wyborach prezydenckich? Pytanie jest zasadne już teraz. Jak pamiętamy, Andrzej Duda jako kandydat został wskazany 11 listopada. W czerwcu następnego roku wygrał II turę wyborów. Już się trzeba decydować.

- To nie może być odkładane daleko. To by był błąd. Kalendarz jest dynamiczny. Kończymy to wyborami prezydenckimi. Małgorzata Kidawa-Błońska jest jedną z kandydatek na prezydenta. Być może wzorem skutecznej kampanii po stronie PO – kiedyś w PO były prawybory, Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski – można pokazać demokratyczną linię naszej partii. Byłoby to dobre otwarcie na pokazanie różnic wśród kandydatów. Doszlibyśmy do poziomu demokratycznego USA. Tam prawybory poprzedzają główne wybory. Tak się w partii wyłania kandydata. Może trzeba prawybory poszerzyć o osoby spoza naszego ugrupowania. Ktoś się może do nas przyłączyć na wyłanianie kandydata.

 

Kiedy decyzja?

- To najbliższe miesiące, do końca roku. Trzeba ukonstytuować parlament. Do tego potrzebujemy kilku tygodni.