Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy, Darią Gosek-Popiołek.

 

Jest jednak projekt zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS. Co na to Lewica? Byłaby w stanie poprzeć taki projekt PiS?

- Podczas kampanii mówiliśmy, że poprzemy rozwiązania, które są dobre, które mogą przynieść społeczeństwu zyski. Wydaje nam się, że wstępnie to jeden z takich projektów. Będziemy rozmawiać w klubie. Ja bym dzisiaj zagłosowała za, ale będziemy o tym rozmawiać. Jesteśmy trójką niezależnych podmiotów. Musi być dialog.

 

Czyli Lewica jest w stanie poprzeć ten projekt?

- Wydaje mi się, że tak.

 

Jaki wpływ będzie miało zniesienie limitu na rynek pracy?

- Będziemy o tym dyskutować. To przyniesie duży wpływ do kasy państwa. Z drugiej strony – o czym mówią autorzy – może powodować zmiany w umowach. Trudno to przewidzieć. Projekt dotyczy 370 tysięcy osób. Nie uderzamy w większość. Ta grupa zarabia bardzo dobrze.

 

10 tysięcy brutto miesięcznie.

- Tak. To przełoży się też na wysokość emerytur tych osób.

 

Nie jest tak, że to sięganie do kieszeni najlepiej wykształconej części, kadry zarządzającej, specjalistów najlepiej wynagradzanych? To podnoszą koalicjanci PiS, przedstawiciele Porozumienia.

- W Razem od początku mówimy, że jesteśmy za progresywnymi podatkami, jak w Skandynawii. Podatki finansują usługi publiczne. Sposób myślenia, że to sięganie do kieszeni to spadek liberalizmu lat 90. Musimy wiedzieć co mamy dzięki podatkom – drogi, system ubezpieczeń społecznych, służbę zdrowia. W Polsce rzadko się o tym mówi, ale to będzie się zmieniać.

 

Ta ustawa może być testem na jedność opozycji w Senacie?

- To trudne pytanie. Każda ustawa zgłaszana przez PiS i partie opozycyjne będzie takim testem. Większość w Senacie jest krucha. Mam nadzieję, że potrwa 4 lata. Sytuacja jest dynamiczna. Mam nadzieję, że senatorowie i senatorki podejmą dobre decyzje.

 

Dwójka senatorów Lewicy zagłosowałaby tak, jak przedstawiciele PiS?

- Na to pytanie na 100% odpowiem po poniedziałku. Wtedy będzie spotkanie klubu.

 

Kto będzie kandydatem Lewicy w wyborach prezydenckich?

- Też nie mogę odpowiedzieć. Trwają rozmowy. Wypracujemy kandydaturę, która będzie dobra i będzie miała szansę na II turę.

 

Zdecydują się państwo na prawybory?

- Nie. Prawyborami jest I tura. Polacy i Polski powinni wybierać z szerokiego gremium. Nie chcemy zabierać głosującym opcji. Chcemy pokazać, że spektrum poglądów jest szerokie. Każdy może znaleźć swojego kandydata lub kandydatkę.

 

Mówimy o dwójce kandydatów – Robert Biedroń i Adrian Zandberg? To dwójka, z których wyłoniony zostanie kandydat?

- Pojawiają się też głosy, że powinna nas reprezentować kobieta. Dyskutujemy nad tym. Ta lista nie musi obejmować tylko dwóch nazwisk.

 

Co będzie z pracownikami krakowskiej huty po wygaszeniu wielkiego pieca?

- To trudny temat. Już mieliśmy obietnice, że rząd wesprze pracowników. Termin został przesunięty na czas po wyborach, żeby pracujący głosowali za obietnicami partii rządzącej. Wygaszenie oznacza przeniesienie produkcji gdzieś indziej. W skali globalnej zyski ekologiczne są mniejsze. Obciążeniem będzie transport. Ludzie stracą pracę. Opowieść o Nowej Hucie Przyszłości możemy włożyć między bajki. Nikt po pracy w hucie nagle nie założy start-upu. Rząd powinien zaproponować pracownikom godne warunki, przekwalifikowanie w oparciu o dofinansowanie. Państwo musi otoczyć obywateli opieką. Tu jest ponad 1000 pracowników. Nie wszyscy znajdą pracę w innych oddziałach ArcelorMittal.

 

Czyli przekwalifikowanie? Administracja rządowa o to powinna zadbać?

- Tak. Powinna o to zadbać administracja rządowa. Trzeba też się zastanowić jak powinien wyglądać przemysł ciężki w Polsce i Krakowie. Kraków stoi usługami i turystyką. Ekonomiści podnoszą, że outsourcing łatwo przenieść. Są firmy, które w 24 godziny zmieniły siedzibę.

 

Zaangażowała się pani w sprawę molestowania aktorek Bagateli. Jak pani ocenia funkcjonowanie organu prowadzącego, czyli miasta? Zostały zachowane odpowiednie procedury?

- Nie zostały. Nie zostały też zachowane, bo przepisy są ułomne. Prezydent nie jest w stanie odwołać dyrektora na podstawie zgłoszenia do prokuratury. Jacek Majchrowski powinien jak najszybciej zawiesić dyrektora, wysłać go na urlop. To powinno być zdecydowane działanie. Nazwiska aktorek zgłaszających mobbing i molestowanie nie powinny wypłynąć. To pokazuje słabość instytucji, nie tylko miasta, ale też instytucji teatralnych, związków zawodowych. Te kobiety zostały same z problemem.