W dziesięciotysięcznej gminie jest siedem podstawówek i 3 gimnazja samorządowe.  Wójt i radni są zdania, że gminy nie stać na ich utrzymanie.  Rodzice są podzieleni a nauczyciele protestują. Decyzji rady gminy sprzeciwia się też małopolskie kuratorium oświaty.

Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Arturem Paskiem z krakowskiego kuratorium oświaty.

Chyba się pan jeszcze nie zetknął z taką sytuacją w Małopolsce, że w gminie nie będzie ani jednej szkoły samorządowej. Wszystkie szkoły maja być oddane w ręce stowarzyszń prywatnych osób fizycznych.

- Nie mamy jeszcze informacji na piśmie z tej gminy. Ciężko mi mówić o argumentacji gminy. Z informacji medialnych wynika, że byłby to pierwszy pomysł w skali naszego województwa i chyba kraju.

 

Jest jeszcze jedna taka gmina w Polsce.

- Tam było trochę inaczej. Tu mówimy o likwidacji wszystkich szkół, które zobowiązane są do prowadzenia przez gminę. Te szkoły miałyby być najpierw zlikwidowane a na ich miejsce powołane by zostały inne. Nie skorzystano by z przepisu, który umożliwia przekazanie szkoły innemu podmiotowi bez likwidacji. To jest przepis funkcjonujący od kilku lat, skorzystało z niego ponad 20 podmiotów. Kurator jest temu przychylny. Tam nie ma likwidacji i jak ta szkoła źle funkcjonuje to gmina ją przejmuje.

 

Kuratorium może wstrzymać ten proces? Może tak skutecznie protestować, że radni będą musieli się wycofać?

- Kurator zajmie stanowisko jak będzie znał argumentację.

 

Ja mówię hipotetycznie. Ma takie narzędzia prawne?

- Nie do końca. Jest opinia, która jest niewiążąca. Gmina uchwałę podejmie samodzielnie. Jakby to było złamanie ustawy to może się zwrócić do wojewody i uchwała może być uchylona.

 

Iwanowice są ciekawe. To pewien przykład. Takie pomysły chodzą po głowie różnym samorządowcom. Słyszałam, że w gminie Tarnów się nad tym zastanawiają. Wielu samorządowców w mniejszych gminach ma ból głowy jak ogarnąć wydatki na oświatę. To duże sumy, sięgające połowy budżetów gmin.

- Myślę, że problem jest poważny. On się nie sprawdza do tego, że ktoś wymyślił taka formułę. Samorządy są w trudnej sytuacji. Subwencja nie jest wystarczająca do realizacji tego zadania. To zadanie własne samej gminy, nie można go oddać. Powinno być to finansowane też z innych środków. Subwencja nie powinna w 100% zapewniać finansowania tego zadania.

 

Jak każda sprawa, ma to swoje plusy dodatnie i ujemne. Najpierw te ujemne. Taka decyzja to jakby abdykacja państwa z obowiązku wychowywania i uczenia młodego pokolenia. Jakkolwiek dobrze by to robiły stowarzyszenia to jednak mamy nadzieję, że to państwo będzie uczyć nasze dzieci.

- Zgadzam się. Konstytucja gwarantuje bezpłatną edukację dzieci. Tylko publiczne szkoły mogą to zapewnić. Jeśli samorząd widzi miejsce dla szkół prowadzonych przez inne podmioty to świetnie. Prawo to umożliwia. Niemniej jednak powinna to być alternatywa, wybór dla rodziców. Jak wyboru nie będzie i będą tylko takie szkoły, to jak gmina nie bezie miała wpływu na to co się będzie działo w szkole to istnieje obawa czy będą zabezpieczone prawa uczniów i rodziców. W takich szkołach nie musi być rady rodziców czy samorządu uczniowskiego. Decydując się na taki krok rodzice muszą mieć świadomość, że szkoły prowadzone przez inne podmioty nie mają wszystkich obowiązków szkół samorządowych. To plusy dodatnie i ujemne. Taka szkoła może być tańsza.

 

Często mówimy o pieniądzach, ale powiedzmy o dzieciach i o wartościach. Niepokoi mnie, że rodzice i dzieci nie będą miały takiej wartości jak publiczna szkoła. Czy to jest w ogóle wartość?

- Publiczna szkoła jest wartością. Możemy sobie wyobrazić zastąpienie wielu zadań gminy przez podmioty prywatne, ale wiemy, że czasem wygrywa ekonomia. Chcemy, żeby praca wychowawcza była dobrze prowadzona, żeby szkoła była dla uczniów. Chcemy żeby szkoła realizowała oczekiwania rodziców. Szkoła samorządowa prowadzona przez podmiot, gdzie wybierani są radni, którzy decydują o sieci szkół ma przełożenie na radnych. Oni za 4 lata będą ponownie wybierani przez tych rodziców.

 

Rodzice jak mają wybór to coraz częściej wybierają szkoły prywatne, jakby nie do końca mieli przekonanie, że samorząd tak zarządza szkołą, że oni by byli z tego zadowoleni.

- Ja potrafię wskazać wiele szkół prowadzonych przez inne podmioty, które są popularne. Statystycznie w Małopolsce to jest kilka procent, w porywach 11%. 90% szkół prowadzonych jest przez samorząd. Proporcje są jednoznaczne. Możemy sobie wyobrazić złą szkołę samorządową, gdzie trzeba działać, ale samorząd ma narzędzia do tych zmian. Jak to jest szkoła prowadzona przez inny podmiot to nie ma wpływu na dyrektora i wydawanie pieniędzy. Jeśli ta szkoła dobrze działa to rodzice zapiszą tam swoje dzieci. Jak jest problem to będziemy się zastanawiać po co to zrobiliśmy 2,3 lata temu. Warto rozważyć za i przeciw w sytuacji umożliwiania powstawania takich szkół na terenie gminy. Nie dlatego, że te szkoły nie spełniają funkcji. Pamiętajmy, że to zadanie własne gminy. Na razie konstytucja RP z tego gminy nie zwolniła.

 

Może nie gminy rozumianej jako wójt czy urzędnicy, ale gminy rozumianej jako społeczność.

- To przedstawiciele tej społeczności. Zakładam, że taka decyzja zapadnie świadomie. Zanim rady to zlikwidują, zastanowią się jakie będą konsekwencje i czy nie pozbawiają się wpływu na coś, na co powinni mieć wpływ.