Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicepremier i numerem 1 na liście PiS w okręgu małopolsko-świętokrzyskim do Parlamentu Europejskiego, Beatą Szydło.

 

Obecność pani premier i Patryka Jakiego na tej samej liście budzi wiele emocji. Słyszymy, że mogą być tarcia między sztabowcami, gdyż jeden kandydat może odebrać głosy drugiemu.

- Drużyna jest jedna. Wszyscy pracujemy na wynik listy PiS. Zależy nam na bardzo dobrym wyniku, dlatego lista jest bardzo mocna. To nie tylko Beata Szydło i Patryk Jaki, ale też profesor Legutko, profesor Bernacki, Elżbieta Duda, Basia Bartuś, Arek Mularczyk, poseł Tarczyński, minister Krupka. Drużyna jest bardzo mocna. To, że nasi przeciwnicy i źli ludzie mówią o rzekomych tarciach to naturalne. Jesteśmy silnym przeciwnikiem. Każdy będzie próbował w nas uderzać. Nie damy się złamać.

 

Sam profesor Legutko przyznawał, że za plecami ma mocne kandydatury, jak Patryk Jaki i Dominik Tarczyński. Dodawał, że może dojść do tego, iż ci kandydaci z niższych pozycji przeskoczą tych, którzy są wyżej.

- W mojej opinii każdy na tej liście ma szanse na mandat. Rywalizacja na liście jest. To naturalne. Po to się startuje, żeby wygrać. Ważne jest to, żeby wszyscy kandydaci się zaangażowali w kampanię. Zależy nam na wyniku listy. Chcemy, żeby reprezentantów naszego regionu było z listy PiS jak najwięcej. To potrzebne Polsce i naszemu regionowi. Mamy dobry projekt i program. Wiemy, że jedziemy do Brukseli po to, żeby bronić interesu Polski.

 

Każdy z zaprezentowanych kandydatów z listy Zjednoczonej Prawicy mówił czym chciałby się zajmować w Brukseli. Pani premier nie mówiła.

- Ja jadę tam, żeby zajmować się sprawami Polski i Polaków. Jakie będą nasze ostateczne obowiązki to zobaczymy po wyborach. Jak powiedziałam, bliskie są mi sprawy społeczne, rozwoju, gospodarki i równości. Dzisiaj Polska jest członkiem UE i chce mieć takie same prawa, przywileje i obowiązki jak pozostali członkowie. Nie zawsze ta równość jest zachowywana.

 

Jakie znaczenie dla dynamiki kampanii będzie miał wyrok TSUE, który poznamy pewnie 23 maja, tuż przed wyborami?

- Szkoda, że najpierw Komisja Europejska i teraz kolejna instytucja włącza się w walkę przeciwko polskiemu rządowi. Tak można odczytywać zapadnięcie wyroku na 2 dni przed wyborami. Zaczekajmy. To decyzja TSUE. Czekamy na wyrok.

 

Orzeczenie naszego TK zapadnie w tym miesiącu. Co jeśli to będą rozbieżne orzeczenia?

- Zobaczymy. W tej chwili to gdybanie. Zaczekajmy, żeby nie podgrzewać atmosfery.

 

Mówiła pani o sprawach gospodarczych i społecznych. Tymczasem przed wyborami do PE mamy dyskusję o LGBT. Nie ma poważniejszych tematów? Jest Brexit, nowa Unia.

- To prawda. Byłoby dobrze jakbyśmy się na tym koncentrowali. Problem LGBT stał się faktem. To propozycja wprowadzenia deklaracji LGBT przez prezydenta Warszawy z PO. To otwartość do wprowadzenia takiej karty w Krakowie przez wiceprezydenta Kuliga. My mówimy jednoznacznie nie. Nie zgadzamy się na to. Rodzice mają prawo do decydowania o wychowaniu swoich dzieci. Nie może być próby seksualizacji dzieci. Na to zgody nie będzie.

 

Prezydent Kulig mówił, że trzeba o tym spokojnie rozmawiać, nie popadać w histerię. Chyba mamy już histerię.

- Niestety stało się to faktem przez decyzję prezydenta Trzaskowskiego. Również wypowiedzi prezydenta Kuliga wychodzą naprzeciw otwarciu drogi do seksualizacji dzieci w szkole. Jeśli ktoś mówi z władz o spokoju, nie powinien publicznie afirmować takich decyzji. Nie ma teraz takiego problemu, że rodzice i pedagodzy oczekują wprowadzenia takich tematów do dyskusji. Ktoś zamieszał w kotle i teraz to piwo musi wypić. Lepiej, żeby samorządowcy nie czerpali wzorców z prezydenta Trzaskowskiego.

 

Można jeszcze zatrzymać strajk nauczycieli?

- Wierzę, że tak. Wierzę, że środowisko nauczycielskie – czekamy oczywiście do poniedziałku – poczuje odpowiedzialność za uczniów i to wygra. Jesteśmy przygotowani do przeprowadzenia egzaminów. Dzieci muszą przejść przez rekrutację. Nie może być tak, że przychodzi szef ZNP i szantażuje rodziców, uczniów i nauczycieli. To wypowiedzi ocierające się o nieodpowiedzialność polityczną. On mówi, że mają narzędzie w ręku i jest to promocja uczniów. To jest nieodpowiedzialne. Nigdy takie słowa nie powinny paść z ust pedagoga. Wiemy, że nauczyciele powinni zarabiać lepiej. Robimy wszystko, żeby tak było. Pierwszy krok jest. Wdrożyliśmy system podwyżek. Przed nami wrześniowa podwyżka. Potem będą kolejne propozycje. Potrzebujemy czasu. Wszystkiego nie zrobimy jednocześnie. Rząd PiS to pierwszy rząd, który wprowadził tak wysokie podwyżki. PO z PSL nic nie zrobiła dla nauczycieli w czasie swoich rządów.

 

Chociaż do 2012 roku podwyżki były. One sięgnęły 40% przez kilka lat.

- PO miała możliwość realizacji zmian systemowych i poprawy sytuacji nauczycieli. Te podwyżki, które PO chce pokazywać, były śladowe. My daliśmy realne podwyżki i zmiany systemowe dotyczące awansu zawodowego. Jest możliwość dla pedagogów stażystów. To zmiana systemowa. Potrzeba czasu, żeby ona się dopełniła.

 

Przeciwko wydłużeniu awansu zawodowego – głównie ws. wyższych pensji – protestują też nauczyciele z Solidarności. Oni są w małopolskim kuratorium oświaty. Pani premier spotka się? Oni chcą rozmawiać. Była premier Kopacz mówiła, że pani minister jest przy stole z nauczycielami i powinny być rozmowy.

- Była premier Kopacz chętnie zabiera głos w opozycji, ale jak była premierem to dla nauczycieli niewiele zrobiła. Zostawmy to. Rozmowy się toczą. Wczoraj były prace zespołu roboczego powołanego przez PiS, rząd i Solidarność. Są tam przedstawiciele Solidarności. Rozmowy się toczą. Rząd jest otwarty na rozmowy. Dzisiaj będzie spotkanie premiera z prezydentem. Konkretne propozycje są na stole. Potrzebna jest otwartość z drugiej strony.

 

Wiemy, że ws. podwyżek dla nauczycieli premier będzie rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą. Prezydent mówi wprost – jak wszyscy – że nauczycielom wyższe płace się należą. Pojawi się dodatkowa propozycja dla nauczycieli, oprócz 15%? To miała być podwyżka styczniowa. Będzie we wrześniu. Jeszcze coś?

- W tegorocznym budżecie nie ma więcej środków na podwyżki. Pan premier Morawiecki powiedział, że zakłada, iż będzie możliwość rozmowy o tym, żeby wynagrodzenie średnie nauczycieli dyplomowanych wynosiło około 6 tysięcy złotych, ale możemy mówić o tym w następnym etapie. Możemy zacząć rozmawiać, czy można zmienić w systemie oświaty, w awansie zawodowym, w elementach dotyczących skomplikowanych wynagrodzeń… Nauczycielskie pensje i ich składowe są skomplikowane. Może tu się da porozumieć i szukać rozwiązań, żeby ułatwić życie nauczycielom. Czy wszystkie formy dodatków, które pojawiają się w wysokości wynagrodzeń powinny być tak konstruowane? To po pierwsze. Po drugie mówimy, czy nie ma za dużo biurokracji dla nauczycieli. Wachlarz rozmów może być szeroki. Warto te rozmowy potraktować w taki sposób, że nie koncentrujemy się na jednym elemencie, ale rozmawiamy o całości.

 

Rzeczywiście jest przygotowywane takie rozwiązanie, które w wypadu nieobecności nauczycieli w czasie egzaminów spowoduje, że w szkołach pojawią się społeczni egzaminatorzy?

- Powiedziałam na konferencji, że egzaminy się odbędą. Rodzice i uczniowie mogą być spokojni. Będą promocje, kontynuowanie nauki. Mówimy o przyszłości polskich uczniów. Zrobimy wszystko, żeby egzaminy się odbyły. O szczegółach będziemy pewnie informować. W tej chwili najważniejszy komunikat jest taki, że cykl egzaminów będzie normalny.

 

Protestujący związkowcy w małopolskim kuratorium mówili, że jeśli doszłoby do tego, że byliby społeczni egzaminatorzy, byłaby to dalsza deprecjacja zawodu nauczyciela.

- Dlatego warto, żeby nauczyciele protestujący wzięli pod uwagę, że mają w rękach los młodych ludzi i powagę swojego zawodu. Jestem przekonana, że większość nauczycieli myśli takimi kategoriami. My wiemy, że nauczyciele powinni zarabiać więcej. Naprawiamy zaniedbania sprzed lat. Wszystkiego jednocześnie nie zrobimy. W tej chwili zaproponowaliśmy wzrost wynagrodzeń 15%. Zwiększaliśmy nakłady na oświatę. System będzie dalej udoskonalany. Premier widzi możliwość, żeby w kolejnych latach mówić o jeszcze większych wynagrodzeniach. Na ten moment mamy takie możliwości. Potrzebny jest dialog na tej zasadzie, że jest wola dwóch stron, siadamy, rozmawiamy, wyznaczamy agendę, ale nie mieszamy do tego dzieci i uczniów. To jest tak samo w interesie nauczycieli i wszystkich innych.