Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Barbarą Bubulą.

 

Będzie jeszcze jakaś propozycja MEN dla nauczycieli przed 8 kwietnia?

- Myślę, że będzie pokazanie perspektywy dotyczącej dalszych podwyżek. Taki cel rządu PiS jest, żeby w sferze budżetowej pokazać perspektywę wzrostu wynagrodzeń. Tak się dzieje w wielu branżach. W tym roku zyskały najwięcej służby mundurowe. Wzrost gospodarczy wskazuje na to, że są możliwości w przyszłości. To zostanie okazane. Z drugiej strony rządowi zależy na tym, żeby nie zostały zakłócone egzaminy. W tym kierunku pójdą działania.

 

Ta perspektywa to będzie coś więcej, niż wrześniowa, zapowiadana już podwyżka?

- Nie bez kozery premier mówił o czasie. Pozwólcie nam policzyć to, co w przyszłości będzie można uzyskać. Taka perspektywa jest najlepsza. Za rządów PiS są podwyżki, jakich nie było za rządów PO. Było wtedy zamrożenie prac. Dopiero działalność minister Zalewskiej dała ponad 16% podwyżki. Wiadomo, że to za mało. Byłam nauczycielką. To trudny zawód, powołanie, które wymaga poświęcenia. Rozumiem oczekiwania nauczycieli. W związku z poprawiającą się sytuacją budżetu będą w kolejnych latach podwyżki.

 

Choć wzrost w latach 2008-2012 dla nauczycieli był wyższy niż obecnie.

- Zgoda. Potem był jednak długi zastój. Było zamrożenie prac. Wiele cennych osób odeszło z zawodu lub musiało pracować w kilku szkołach. To wielki koszt uzyskania przychodu. Działania MEN są godne uwagi, powinny mieć poparcie nauczycieli i rodziców.

 

Czyli będzie jeszcze jedna propozycja przed 8 kwietnia?

- Nie wiem. Myślę, że trzeba zapytać minister Zalewską. Wiem, że myślenie o tym, żeby były dalsze podwyżki w kolejnych latach, jest w rządzie bardzo mocne.


Jak pani ocenia pomysł strajku bezterminowego w czasie egzaminów ósmoklasistów, gimnazjalistów i być może w czasie rekrutacji?

- To jest do oceny negatywnej. Tu się waży los młodych. Nie można ich doprowadzić do stanu zawieszenia. Nie będą mieli papierów uprawniających do startu do szkoły o wyższym szczeblu. Nie wyobrażam sobie, żebym doprowadziła do sytuacji, w której moi uczniowie nie mają zdanego egzaminu.

 

Determinacja nie bierze się z tego, że nikt nie szanuje nauczycieli? Ani politycy, ani internauci.

- Przykry jest ten hejt na środowisko. Znam wiele osób, które czują się tym urażone. Słusznie. Nie docenia się czasu przygotowania nauczycieli. Ważne jest, żeby nauczyciel pociągnął za sobą uczniów. Wiele dobrych decyzji uczniów wzięło się od dobrego nauczyciela. 90% naszych słuchaczy wspomina dobrego nauczyciela, który ich pokierował. To bezcenne. Nie może być tak, że ci ludzie są gremialnie hejtowani, bo należą do zawodu, który upomniał się o wyższe wynagrodzenie.

 

Może jest potrzebna odbudowa wizerunku nauczyciela? Może Polska Fundacja Narodowa powinna się tym zająć. Przyszłość zależy przecież od wychowania najmłodszych.

- To byłaby dobra inicjatywa, jakby ministerstwo eksponowało dobre przykłady pracy nauczycieli. Są nagrody, konkursy. Trzeba tych ludzi pokazać, wypromować, opowiedzieć o nich, dać im się wypowiedzieć. To byłoby dobre rozwiązanie, które pokazuje, że rozmowa jest możliwa. To pokaże, że ten zawód jest ważny dla całości państwa.

 

Z małopolsko-świętokrzyskiej listy do Parlamentu Europejskiego wystartuje Patryk Jaki. Zawsze tak zwani spadochroniarze są problemem dla lokalnych polityków. Tak jest w przypadku ministra Jakiego w Małopolsce?

- Myślę, że nie. To powszechnie lubiany wśród wyborców PiS minister. On zyskał wielu zwolenników ofiarną kampanią w Warszawie. Do tego jego działalność jest godna uwagi. Nie można go traktować jako spadochroniarza. On wzmocni listy do Parlamentu Europejskiego. Walczymy, żeby z Małopolski były rekordowe 4 mandaty dla PiS. To jest w naszym zasięgu. Będzie mocna lokomotywa – premier Szydło. Będzie jednak walczyła cała lista. 5 lat temu była taka historia, że wszyscy kandydaci z listy PiS zyskali świetne wyniki. To zapracowało na wynik całej listy. Teraz będzie podobnie. Kampania ministra Jakiego pomoże.

 

Chociaż Zjednoczona Prawica dworowała z Rafała Trzaskowskiego, który startował w Krakowie, potem w Warszawie. Tu mamy Patryka Jakiego z Opola, który startował w Warszawie, teraz w Małopolsce.

- To typowe działanie wszystkich ugrupowań przy wyborach do Parlamentu Europejskiego. One się rządzą swoimi prawami. To inne wybory. Przyszli europosłowie mniej są związani regionalnie z okręgami. Mamy wielki okręg. Zawsze tak było, że europosłowie byli traktowani jako nasi wysłannicy do Brukseli, nie jak przedstawiciele małego regionu, jak jest w przypadku posłów.

 

Podobno premier Szydło nie była do końca zadowolona, że za plecami ma tak mocnego ministra jak Patryk Jaki. Premier Szydło zdobędzie zapewne największą liczbę głosów na liście Zjednoczonej Prawicy. Na drugim miejscu jest jednak profesor Legutko. Nie ma obawy, że Patryk Jaki przeskoczy profesora Legutkę?

- Nie. Jest pewność, że będziemy mieli 3 mandaty. Profesor zaskarbił sobie względy wyborców swoimi świetnymi wystąpieniami w Parlamencie Europejskim. To wielki lider naszej frakcji. Ta osoba ma świetne kontakty z posłami prawicowymi w innych krajach Europy. Niewątpliwie jest to autorytet w dziedzinie filozofii i polityki międzynarodowej. Przypomnienie jego soczystych wypowiedzi z Parlamentu Europejskiego wystarczy, żeby uzyskał bardzo dobry wynik.

 

Jak pani ocenia to, co zostało po Strefie Czystego Transportu na Kazimierzu? Nie przeszkadza pani, że będzie jak było? Samochód na samochodzie i plac Nowy jako rondo.

- Radni podjęli decyzję, której oczekiwali mieszkańcy. To demokracja. Pojawił się problem. Mnie to nie razi. Dobrze, że ludzie mają na to wpływ. W przypadku czystego powietrza lepsze są działania ogólnomiejskie, nie te, które antagonizują niewielkie obszary naszego miasta. To było widoczne przy tej strefie. Radni podjęli słuszną decyzję.

 

Choć trzeba na pewno porządkować przestrzeń i podejmować decyzje, które przyczynią się do poprawy jakości powietrza.

- Zgoda, ale wielu kierowców zwraca uwagę, że niektóre drobne poprawki na skrzyżowaniach mogłyby spowodować mniej stania w korkach. Wtedy samochody będą mniej zanieczyszczać powietrze.

 

Jeszcze 98% bonifikata przy przekształceniu użytkowania wieczystego w prawo własności. Tak zdecydowała Rada Miasta Krakowa, przyjmując jednak, że będzie kryterium dochodowe. Radni PiS nie głosowali w tej sprawie. Oni chcieli 98% bonifikaty dla wszystkich krakowian. To by jednak oznaczało 150 milionów w budżecie mniej.

- Ale 150 milionów w kieszeniach ludzi, którzy od lat chcieli to przekształcić. Czyj grunt, tego mieszkanie czy dom. W związku z tym słuszne było umożliwienie tego przy 98% bonifikacie. Radni PiS wrócą z wnioskiem, dopóki nie zostanie to uchwalone. Słusznie. Zabranianie ludziom takiej bonifikaty powoduje, że część osób przez długi czas będzie płaciła roczną opłatę i nie sfinalizuje tego. To szkoda dla całości systemu własności.

 

Kryterium dochodowe nie jest społecznie sprawiedliwe?

- Słuszne jest, ale zostało to wprowadzone tak, żeby pokazać, że radni PiS nie uzyskali sukcesu. To jest nakierowane politycznie, żeby osłabić wniosek PiS. Nie chodziło o troskę o mieszkańców.