Maria Linde jest uznaną poetką mieszkającą od lat w Toskanii – córką polskich Żydów. Na włoskim odludziu (przypominającym skąpany w słońcu raj na ziemi) wraz ze swoją rodziną podjęła decyzję o odcięciu się od świata po zdobyciu Nagrody Nobla. „Wszystko już powiedziałam w swoich wierszach” – mówi w rozmowie z jednym dziennikarzem, odmawiając udzielenia wywiadu do prestiżowego dziennika. Szczęśliwie spędza czas w swej posiadłości, spotyka się z przyjaciółmi, pali trawkę, pije wino, rozkoszuje się włoskim jedzeniem i… romansuje z dużo młodszym od siebie mężczyzną. Nie tylko różnica wieku, jak się okazuje, staje się przeszkodą w spełnieniu uczucia kochanków, ale pochodzenie młodego mężczyzny – Egipcjanina.

Temat Innego i Obcego staje się w filmie Borcucha motywem wiodącym. Wysuwa się na plan pierwszy, gdy do bohaterów żyjących na prowincji Włoch docierają porażające informacje o zamachu w Rzymie, w którym ginie tysiące osób. Atmosfera w rodzinie Marii jak i w miasteczku zagęszcza się. Do głosu dochodzi lęk, który karmi ludzką nienawiść kierowaną w stronę uchodźców i Marii. Poetka wygłasza bowiem niefortunny manifest, który wywołuje burzę nie tylko w gronie jej najbliższych, ale i rozchodzi się po całym świecie ściągając na bohaterkę lawinę niepochlebnych opinii.

„Słodki koniec dnia” Jacka Borcucha jest na szczęście wolny od publicystycznej dosadności. Staje się jednak ważnym głosem w debacie o kondycji współczesnej Europy zamkniętej na inność, gotowej do zniszczenia człowieka pod złudnym pretekstem ochrony wzniosłych ideałów.

 

Reżyseria: Jacek Borcuch

Produkcja: Polska