Nie ma podniety do pośpiechu. Jak ustaliło Radio Kraków, dzięki sprytnie sporządzonym umowom z miastem wykonawcom remontów łatwo uniknąć kar za ich przewlekanie. Jak już w poniedziałek dojdzie do zamknięcia skrzyżowania na rogu Basztowej, Długiej i Sławkowskiej, to do grudnia nic tamtędy nie przejedzie, oprócz pojazdów budowy (zakładając że takowe się pojawią). A skoro mowa o pojazdach, to krakowski ZIKiT - ten sam, który „nie ma podstaw prawnych” (jak powiedział pan rzecznik Pyclik) do karania leniwych inwestorów zastępczych, zabrał się właśnie za likwidację ponad 3 tysięcy miejsc parkingowych w strefie płatnego parkowania, które sam wcześniej tam (ponoć nieprzepisowo) wymalował. Tak zwani „aktywiści miejscy” zapewne tryumfują, natomiast prawdopodobnie już wkrótce, zwłaszcza po rozpoczęciu roku akademickiego, wielu mieszkańców nie będzie miało gdzie zostawić na noc swoich pojazdów. Na razie część kierowców parkuje wbrew nowym znakom pionowym, bo ZIKIT nie nadąża z malowaniem nowych znaków poziomych.

Przechodząc od uroków miejskiego życia po krakowsku do uroków krajowej sceny politycznej trudno było nie zauważyć popisowej akcji kojarzonej z PiS Polskiej Fundacji Narodowej, która tak się zaangażowała w propagowanie rządowej reformy sądownictwa, że za fundusze pochodzące ze spółek skarbu państwa zamówiła w agencji PR kojarzonej z PiS antysądową kampanię billboardową fundując mimowolnie rządowi wizerunkowy pasztet.

Polityczny publicysta i pisarz-fantasta w jednej osobie Rafał Ziemkiewicz twierdzi, że ów pasztet zgotowała PiS-owi wycelowana pośrednio w prezydenta Dudę, „propaganda frakcyjna”, zaś pieniądze publiczne zostały użyte – tu brutalny cytat – „do sfinansowania wewnętrznej bijatyki między ośrodkami rządzącymi”.

Otóż ciągnąc za uszy „frakcyjną” diagnozę Ziemkiewicza pozwolę sobie wyciągnąć z niej hipotezę, że skoro opozycja liberalno-lewicowa zapędza się (z bratnią pomocą zachodnich polityków i mediów) na skraj mentalnej i sondażowej zapaści, to być może zjednoczona prawica dąży do rozjednoczenia dla uratowania w Polsce politycznego pluralizmu. Pisząc bardziej serio, niektórzy inicjatorzy takich rozgrywek na prawicy mogą mniemać, że przyniosą one jakąś „lepszą zmianę” w porównaniu z „dobrą zmianą”. Jednak (także w polityce) lepsze jest wrogiem dobrego, więc pewnego dnia, w jakimś kolejnym sondażu, może się okazać, że… lepiej już było.