Edytuj
share
Nawłociami jesień się zaczyna
Mimozy, którymi jesień się zaczyna - według Tuwima - to nie mimoza, ale nawłoć. Kwitnie już w lipcu, więc też nie na początku jesieni, ale faktycznie nazywana jest polską mimozą, choć również złotą dziewicą(?), a dzięki Tuwimowi kojarzona jest z początkiem jesieni. Kiedyś wszyscy czytali wiersze...
fot: Pixabay
Nawłoć to nie jedyna roślina, która pojawiała się nad morzem w sierpniu. Tam kalendarz miał swoje własne prawa - kiedy przyjeżdżaliśmy na wakacje, kwitł dopiero jaśmin. Wielki krzak zwieszał się nad tarasem willi, w której mieszkaliśmy, przekwitał niezmiennie w połowie lipca, bo wtedy zawsze pojawiał się sztorm, a wiatr zrzucał na deski tarasu białe, obłędnie pachnące kwiatuszki, jak w dziwnej, kierującej się prawami natury, procesji.
Tam wszystko zakwitało później, ale musiało się bardzo spieszyć, by zdążyć przed jesiennym, lodowatym wiatrem. W sierpniu kwitła już nawłoć i inny niepozorny, żołty kwiatuszek - wrotycz.
Jak wiele roślin, jest i trująca i lecznicza - wszystko zależy od sposobu i ilości użycia, ale przede wszystkim wygląda pięknie w wazonie. Zawsze kiedy wracaliśmy z wakacji, witała nas w wielkim, czarnym wazonie, który stał na fortepianie. A żegnała nas, gdy wyjeżdżaliśmy znad morza. Było jej mnóstwo na wydmach - na półwyspie helskim zaczynała kwitnąć dopiero w sierpniu, dlatego kojarzyła mi się z końcem lata.
Nawłoć kwitnąca na wydmach i brzegach sosnowych lasów nad morzem to oczywiście nie jedyne, sentymentalne skojarzenie, bo przecież jest i Nawłoć z Przedwiośnia - miejsce sielskie i anielskie /do czasu zresztą/, gdzie życie płynie wolno, bezstrosko i leniwie, daleko od wszystkich okropieństw wojny, gdzie pozostał świat, który już za chwilę miał przepaść bezpowrotnie.
"Patrzył na chmurki wielobarwne - czerwone, zwiastujące wiatr, i fioletowe, niosące nowe deszcze jesieni - jak przepływały nad czystą taflą, Zabarwiała się wtedy aż do samego dna, stawał się głęboka, przepaścista, niedosięgniona, pełna tajemnic i otchlistego życia tam w głębi. Gdy chmury pożeglowały nad pola, znowu jesienny kolor nieba spływał na czystą powierzchnię. Młyn czarny terkotał i w jego pobliżu nie można było rozmawiać. Panna i Cezary poszli wzdłuż grobli..."
I ta roślina - podobnie jak nawłoć jest i trująca i lecznicza. Bezlitośnie odstrasza owady swoim kamforowym zapachem, zabija też pasożyty i grzyby - ma w sobie tujon, dlatego też uważany jest za silnie toksyczny, choć tak naprawdę ma więcej zalet niż wad.
Wrotycz, który rośnie prawie wszędzie - uprawiany też chętnie w ogrodach, bo tam gdzie rośnie, nie będzie kleszczy - upodobał sobie tory kolejowe. Kiedy widzę tę niepozorną roślinkę, natychmiast wraca do mnie zapach morza, sosnowego, nagrzanego słońcem lasu, stukot pociągu, jadącego wzdłuż wrotyczowych łanów i liliowych wrzosów. Kończyły się wakacje...
A ta prawdziwa mimoza, delikatna, uciekająca przed ręką człowieka, niezwykła roślina? Tak naprawdę, to mimozami wiosna się zaczyna...
Wiosna, jesień, wszystko jedno - przecież od tej złotej mimozy młodzik jesienny, prześwitujący przez chmury, staje się majowy. I trzeba koniecznie spojrzeć za siebie, bo za każdym z nas fruwają jasne anioły...