Począwszy od niemieckiego humanisty Heinricha Corneliusa Agrippy i jego traktatu z 1526 roku snuje się łańcuch zarzutów przeciw „szatańskim tańcom” i ich uwodzicielskiej mocy. Co ciekawe Agrippa był legendarnym pierwowzorem postaci Fausta w dramacie Goethego. Wedle legend sprzedał duszę diabłu i był wampirem. Jak wiemy z innej legendy - Faust studiował na Akademii Krakowskiej. Inny absolwent krakowskiej Alma Mater-jezuita Jakub Wujek gromił tańce jako „warsztat każdej wszeteczności, wszelkiego zbytku i cielesności”.

A trzeba sięgnąć po antyczny (II wiek po Chrystusie) „Dialog o tańcu” Lukiana z Samosate. Bohaterem tego dialogu jest obrońca tańca - Lykinos, który ostrzega swego przeciwnika, by w swych oskarżeniach przeciw tańcom nie posunął się do bluźnierstwa. Bo przecież sztuka taneczna jest boskiego pochodzenia, a kosmogonia zbudowana jest na prawach rytmu tanecznego: wszakże Eros gwiazdy w rytm tańca poruszył: „walcząc z tańcem z bogami walczysz!”.

Taniec jest nie tylko płochą rozrywką, ale jako dzieło sztuki, jako pantomima („gra, która wszystko naśladuje”) operująca wymową gestu, ma taniec wyższość nad tragedią i komedią, a zarazem łączy on w sobie radość życia i pożytek nauki, rozwija zalety fizyczne i duchowe w człowieku, taniec uszlachetnia, poucza i wzrusza. Taniec jest syntezą wszystkich dziedzin sztuki z muzyką na czele.

Można powiedzieć, że apoteoza tańca Lukiana wcielana jest w życie od 13 lat w Krakowie, bo to tutaj 480 lat po oskarżeniach Agrippy powstał balet Cracovia Danza. To jedyny w Polsce zawodowy zespół zajmujący się tańcem dawnym specjalizujący się w tańcu barokowym..

Teraz zespól zaprasza nas po raz czwarty na cykl wydarzeń tanecznych ‘’CRACOVIA DANZA:balet w mieście.’’. A jako, że w niedzielę-5 maja-przypadnie 200.rocznica urodzin Stanisława Moniuszki, to oczywistym jest to, że artyści pokażą związki tego kompozytora z Krakowem.

Przy okazji wiele osób dowie się, ze w Krakowie często rozbrzmiewała muzyka Moniuszki t to pod jego batutą, a atmosfera prastarej stolicy Polski była dla niego inspiracją.

We wtorek, 7 maja o godz. 13 na rynku przy kamienicy nr 47, czyli przy dawnym hotelu Drezdeńskim tancerze Cracovia Danza zatańczą urodzinowo panu Moniuszce. Będzie też tort, a zabawa setna, a nawet dwusetna gwarantowana.

Przy okazji-warto się wybrać na ten niezwykły spektakl, który uczci 500. rocznicę śmierci genialnego Leonarda

http://cracoviadanza.pl/aktualnosc/170

 

Na Dzień Tańca - proponuję przypomnienie czegoś co jest obsesją rytmu-Bolero , które najsłynniejszy baskijski kompozytor napisał 91 lat temu na zamówienie słynnej tancerki Idy Rubinstein. Jest to wyjątkowy przykład ćwiczenia z instrumentacji polegający na powtórzeniu 17 razy tego samego wielkiego tematu na 16 taktów i to bez przetwarzania go. Temat jest na początku przedstawiony przez sam flet , któremu towarzyszą tylko uderzenia bębenka i i smyczki pizzicati. Przy każdym powrocie, jak zaznacza kompozytor," zawsze w bardzo umiarkowanym i jednolitym ruchu", 
który podkreśla niezmienny rytm bębenka, wykonuje go inny instrument: klarnet,fagot (w wysokim rejestrze), potem klarnet w Es, następnie obój
itd.

Intensywność dźwiękowa wzrasta wraz z nakładaniem się na siebie różnych instrumentów (np. dziewiąte powtórzenie tematu grane jest
przez oboje,klarnet i rożek angielski z towarzyszeniem smyczków), ale cały czas pozostajemy bez zmiany rytmu w obsesyjnej tonacji C-dur, 
dopóki nie nastąpi, przed samym zakończeniem, nagła zmiana w E-dur. Możemy powiedzieć, że jest to niezła karuzela dźwięków. 
Libretto wymyślone przez tancerkę opowiada o cygance, która w hiszpańskiej oberży tańczy na stole. Potem waha się, ale daje się
uwieść przez rytm na dwa (ciekawe jest to, że zazwyczaj rytm tańca bolero jest na trzy:). Jej taniec przyciąga czterech mężczyzn, którzy okrążają stół, a deliryczny rytm wciąga ich też do tańca.
Ravelovi nie podobało się zbytnio to libretto, ale zamówienie przyjął, choć komponując imaginował sobie inną treść. U niego robotnicy i robotnice w pełnym słońcu, wychodząc z fabryki, zaczynają tańczyć, a jednocześnie obok rozgrywa się scena zabójstwa. A to wspaniałe wykonanie ze znakomitą choreografią.

Jeżeli chodzi o obsesyjny taneczny rytm przypomina mi się film Tadeusza Konwickiego (1965) z muzyką Wojciecha Kilara i choreografią legendarnego tancerza Witolda Grucy .

A tu jeszcze przy okazji nasuwa sie fragment filmu belgijskiego reżysera Fabrice'a Du Welza

Pamiętajmy-tańcząc tracimy zbędne kilogramy i smutki :)