Tę fotografię autorstwa Henryka Hermanowicza, bliską sercu, pozwoliliśmy sobie skopiować ze strony Muzeum Historycznego Miasta Krakowa (cyfrowy thesaurus). Niech będzie symbolem Krakowa, jako miasta otoczonego wybornymi terenami do spacerów. Sygnatura MHK-1470/N.
To Aleja Waszyngtona zbiegająca (tu) z Kopca Kościuszki na Salwator. Jest ukłonem krakowian i Polaków w stronę kolegi, a może i przyjaciela Tadeusza Kościuszki z czasów walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych, walk - jak wiemy - skutecznych. 
Bo dobry spacer - Panie i Panowie - może być godziwym pretekstem do rozważań - albo też rozmyślań, kiedy odbywamy go w samotności, do czego namawiamy. "Spędzaj nieco czasu w samotności" - uczą nas mistrzowie Wschodu. 
Aleja, którą tu widzimy nie miała u swojego zarania ŻADNYCH związków z parkiem i spacerami (jak dziś). Powstała jako dzieło austriackich wojskowych i była drogą forteczną prowadzącą do bastionów Fortu nr 2 - Kościuszko. Obsadzono ją kasztanowcami nie z powodów estetycznych ale dlatego, że ich nisko zwieszające się gałęzie służyć miały za osłonę wojskowych transportów przed niepowołanym okiem. To tylko jeden z przykładów - drogie krakowskie Mamusie i Tatusiowie, jak można - przysiadłszy nieco fałdów - zyskać na niewinnym niedzielnym spacerze autorytet w oczach swoich Pociech. Bardzo zatem namawiamy - i do spacerów krakowskich czy podkrakowskich, i do przysiadania fałdów.
 
Konrad Myślik