Wg amerykańskich uczonych, którzy opisali "syndrom braku natury"  pobyt w zoo, gospodarstwie agroturystycznym czy miejskich parku nie zastąpi spaceru w lesie czy po łące. Oswajanie natury to sposób na lepszy rozwój emocjonalny i społeczny. Wspólne wyprawy w "dzikie ostępy" uwrażliwiają na piękno otoczenia. Uczą dzieci uważności i wrażliwości.

Przyjmuje się, że do "dobrego życia"  potrzebna jest minimum jedna „zielona” godzina  dziennie na kontakt z przyrodą. Jest to niezbędne dla rozwoju psycho-fizycznego, intelektualnego, emocjonalnego czy duchowego zarówno dzieci, jak i dorosłych.Syndrom deficytu natury, zdefiniowany po raz pierwszy przez R. Leouva w książce „Ostatnie dziecko lasu”, nie jest już teorią. Dziś dzieci znają więcej marek i celebrytów, niż rodzajów roślin na łące, są przebodźcowane i zdekoncentrowane. Jeżeli chcemy dzisiaj nauczyć nasze dzieci niekonsumpcyjnego stylu życia, pełnego empatii dla ludzi, to przyroda jest naszym sprzymierzeńcem.

O oswajaniu natury mówili: dr Magdalena Frączek z Wydziału Leśnego UR w Krakowie,  Emilia Grzędzicka, Aleksandra Pępkowska-Król z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, Anna Warzyńska i Kasper Jakubowski z Fundacji "Dzieci w Naturę" .