Ceramika, która jest medytacją
Zaczynała od świec, które dawały radość, ale były krótkotrwałe. W ceramice znalazła trwałość, kolor i spokój.
Ceramika przyszła do mnie sama. Poszłam do koleżanki zrobić jeden talerz i wiedziałam od razu, że chcę to robić do końca życia – mówi Anna Zięciak.
Nie miała artystycznego przygotowania. Studiowała co prawda ceramikę i inżynierię materiałową, ale wszystkiego nauczyła się metodą prób i błędów. Szybko okazało się, że to zupełnie inny świat, ale miłość do koloru pozostała. Dziś jej naczynia eksplodują barwami, fakturą i oryginalnością. Inspiracje Candeluny to w dużej mierze podróże, zwłaszcza do Indii, które na zawsze zostawiły w niej ślad intensywnych barw i naturalnych form.
Odbijam w nich koronki moich babć i babć moich przyjaciół. To mój podpis, ukłon w stronę tradycji i historii rodzinnej.
To właśnie ten detal czyni jej prace unikatowymi. Nie bez powodu warsztaty ceramiczne stały się popularną formą spędzania czasu. – "To jak medytacja. Kiedy siadam do koła, muszę być absolutnie skupiona. Każda myśl odbija się na glinie. To praca rękoma, spokojna i wyciszająca".
Drugą pasją Candeluny jest projekt "Nowe życie starych domów", realizowany dzięki Fundacji Fort Kosocice i wsparciu Miasta Kraków. Artystka ratuje fragmenty starych drewnianych budynków, belki, framugi, podłogi, które często kończą jako opał. Z tych elementów tworzy ponadmetrowe mozaiki, obrazy, lustra czy zegary, łącząc drewno z ceramiką.
Jestem poławiaczką starego drewna. Czasem ludzie sami dzwonią: "Słuchaj, na tej ulicy rozbierają dom, przyjeżdżaj, bo buldożery już stoją". Wtedy jadę i próbuję uratować, co się da.
Zdarza się, że w ramach wdzięczności przygotowuje właścicielom specjalny obraz z elementów ich dawnego domu. – "To piękne, kiedy coś, co miało zostać spalone, dostaje drugie życie i znów cieszy oko".
(cała rozmowa do posłuchania)