"Proces terapeutyczny zaczyna się wraz z otwarciem drzwi, włożeniem klucza do zamka, naciśnięciem klamki. My na początku będziemy trochę pacjentom pomagać. Rehabilitacja będzie polegać na uczeniu się najprostszych czynności życiowych: chodzenia po małych powierzchniach, przygotowywania sobie posiłków, umycia się. Żeby pan mógł się sam ogolić, a pani np. mogła zrobić sobie makijaż" - mówią Beata Zimek i Anna Chołodyna, terapeutki, które oprowadzały po mieszkaniu reporterkę Radia Kraków.
"Jestem w szpitalu od 5 tygodni. I boję się powrotu. Nawet tak prostej czynności: że nie będę umiał zaparzyć sobie kawy" - przyznaje w rozmowie z Teresą Gut Krzysztof Kozioł, jeden z pacjentów.
Tego typu świadczeń nie finansuje NFZ. "Fundusz finansuje leczenie w ramach oddziału rehabilitacji neurologicznej. Jednym ze składników jest również terapia zajęciowa, której koszty ponoszę. Ale mogę robić to w taki sposób, że udaję, że robię terapię albo w taki sposób, że ten człowiek wraca do warunków domowych i potrafi żyć samodzielnie" - dodaje Krystyna Walendowicz, dyrektor szpitala w Zakopanem.
Powrót do normalnego życia to oczywiście kwestia indywidualna pacjentów. "Nawet jeżeli chory nie poczynił jakichś dużych postępów, to przynajmniej wie, na czym stoi. I wie, co jeszcze będzie musiał poćwiczyć, jak już wróci do domu" - podkreślają terapeutki.
Przerobienie jednego piętra budynku na cztery odrębne mieszkania kosztowało około 380 tys. zł. Część pieniędzy na ten cel przeznaczył marszałek województwa. Teraz samorządowcy zastanawiają się nad stworzeniem takich samych mieszkań terapeutycznych przy innych szpitalach wojewódzkich.