"Nie, my tu nie kupujemy. Ale tak jest wszędzie. Pojedzie pani nad morze i ma pani to samo. Budy to jedno, ale dym z gastronomii się unosi, co chwila jedzie jakiś traktor. Nie da się tu odpocząć" - mówią turyści.

Bezradnie ręce rozkładają przedstawiciele Tatrzańskiego Parku Narodowego. "My możemy jedynie patrzeć na to i płakać. Kiedyś ten teren mógł stać się otuliną parku, ale niestety zostało to zaprzepaszczone. Sami zrzekliśmy się możliwości działania w tym zakresie" - mówi Radiu Kraków Tomasz Zwijacz-Kozica. "Wiemy, że na Siwej Polanie w zakresie zagospodarowania przestrzennego dzieje się źle. Że plan ochronny dla tego terenu, który uchwaliła gmina nie jest przestrzegany.

Plan uchwalono w 2015 roku. Jest on restrykcyjny: nie dopuszcza sytuowania obiektów nowych o funkcji gastronomicznej i handlowej, a także obiektów tymczasowych" - dodaje Agnieszka Grzegorczyk, kierownik referatu gospodarki gruntami planowania przestrzennego ochrony środowiska z Urzędu Gminy Kościelisko. Dlaczego więc niemal w wejściu do parku narodowego wciąż można spotkać stragany? "Gmina kontroluje sytuację. Gdy tylko pojawiają się jakieś obiekty, to kierujemy sprawę do nadzoru budowlanego w Zakopanem. Ten natomiast sprawdza, czy są one zgodne z prawem budowlanym i z planem zagospodarowania. Na razie nie mam w tej materii rozstrzygnięcia" - tłumaczy Agnieszka Grzegorczyk.

Krytycznym okiem na budki spoglądają również miejscowi. "Jesteśmy nie tylko na przedpolu parku.To jest region z tradycjami, z kulturą, z konkretnym budownictwem. Oczywiście, potrzeba handlu jest, ludzie muszą z czegoś żyć. Ale róbmy to zgodnie z otoczeniem. Żeby i turyści mieli świadomość, gdzie się znajdują" - ocenia Jan Piczura ze Wspólnoty Leśnej Uprawnionych Ośmiu Wsi w Witowie, zarządzającej terenem Siwej Polany.

Czy Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Zakopanem nałożył już jakieś kary na właścicieli budek na Siwej Polanie? Nie udało nam się tego dowiedzieć, ale będziemy o tym w Radiu Kraków informować.

 

 

(Magdalena Zbylut/ew)