"Widziałam, że właściciel otwiera drzwi, bagażnik, a potem dostrzegłam go już w galerii bez psa. Poszłam więc do ochroniarzy, mówiąc, że mam przypuszczenia, że ten mężczyzna zostawił na upale swego psa w samochodzie. Ochroniarze nie chcieli mi uwierzyć, nawet po podejściu do samochodu. Poprosiłam więc ich o sprawdzenie monitoringu. Miałam rację" - opowiada Radiu Kraków słuchaczka Karolina. 

Pani Karolinie cała sytuacja wydała się o tyle absurdalna, że ochrona sklepu w ogóle nie zainterweniowała w sprawie pozostawionego psa. Nie zwróciła też uwagi jego właścicielowi, który po jakimś czasie wrócił z zakupów. "Właściciel psa powiedział mi, żebym zajęła się swoim życiem, a nie ich. Ochrona pozwoliła mu odjechać". 

Ostatnio wiele mówi się o tym, by w takich sytuacjach nie być obojętnym i interweniować. "Właśnie sporo się o tym mówi, tymczasem to ja zostałam potraktowana jak jakiś intruz" - żali się pani Karolina.

Test RK: Jak gorąco jest w nagrzanym samochodzie?

Krzysztof Giemza z Fundacji "Zmieńmy świat" przyznaje, że trudno jest udowodnić i sprawdzić, czy zwierzę zostało zamknięte w bagażniku. "Taką sytuację powinniśmy jednak zgłaszać do ochrony sklepu. Jeśli to nie zadziała - interweniować policji" - tłumaczy Giemza. 

Radio Kraków skontaktowało się z rzeczniczką tarnowskiej galerii, która przekazała, że po sprawdzeniu monitoringu ochrona szukała właścicieli psa po sklepie. Uznała, że nie było potrzeby interwencji policji czy straży miejskiej.

 

(Agnieszka Bednarz/ew)

Obserwuj autorkę na Twitterze: