"W naszej opinii proces upadłości likwidacyjnej był prowadzony w sposób nieuczciwy. Były znacznie zawyżane kwoty np. za usługi prawnicze. W ciągu 9 miesięcy na jedną kancelarię z Warszawy wydano 2 miliony 100 tysięcy złotych. Dzisiaj kwota wszystkich usług prawnych spółki zamyka się kwotą 50 tysięcy. Wtedy ponosiliśmy koszty w wysokości około 300 tysięcy złotych miesięcznie. Ponadto zlecano np. opinię ustną, za którą płacono kilkanaście tysięcy złotych" - mówi prezes firmy ABM Solid Marek Pawlik i dodaje w rozmowie z Radiem Kraków, że syndyk zlecała usługi w tarnowskiej firmie swojemu synowi i matce.

Akt oskarżenia spółki przeciwko Joannie O. zawiera 14 zarzutów. Nie wiadomo jednak, czy dojdzie do procesu, ponieważ prokuratura wnosi o umorzenie sprawy bez przeprowadzania rozprawy. "Prokurator twierdzi, że ten akt oskarżenia jest niesłuszny, gdyż w ustalonych zachowaniach syndyk brak jest znamion przestępstwa" - wyjaśnia sędzia Tomasz Kozioł.

Tymczasem zdaniem prezesa Pawlika Joanna O. próbowała przeszkodzić w marcu 2013 roku w przejściu spółki z upadłości likwidacyjnej na układową: "Spółka od ponad czterech lat nadal stabilnie funkcjonuje. Prowadzi działalność gospodarczą, zaspokaja wszystkich wierzycieli na bieżąco i zmierza do zawarcia układu, co mamy nadzieję stanie się w ciągu kilku miesięcy".

Prezes ABM Solid wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków, że na razie spłacono około 20 milionów złotych wierzytelności. Marek Pawlik ocenia, że jeżeli uda się zawrzeć układ z wierzycielami, to spłacanie tych największych potrwa do 6 lat.

Na razie spółka nie może startować w publicznych przetargach dlatego jest podwykonawcą prac w tym m.in. na Ukrainie. Przede wszystkim skupia się na razie na produkcji konstrukcji stalowych, ale jak przekonuje Pawlik stara się też odbudować dział budownictwa ogólnego, zniszczony według prezesa ABM przez syndyka, a który kiedyś generował 80 procent przychodów spółki.

Przed ogłoszeniem upadłości spółka zatrudniała w swoich zakładach w Dębnie, Grybowie, Rzeszowie i Tarnowie ponad tysiąc osób. Obecnie to ponad 300 pracowników. "Spółka, która kiedyś osiągała przychody na poziomie 500 milionów złotych, teraz rocznie osiąga do 100 milionów. Natomiast po zawarciu układu sytuacja powinna się poprawić radykalnie".

 

 

(Bartek Maziarz/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: