- Pomysł jest bardzo dobry. Zlecimy taki audyt specjalistycznej firmie. Ta firma musi się skupić na ocenie tego, czy obecne procedury zapewniają bezpieczeństwo taboru. Pan Guty wspominał, że nie ma brygady, która ogląda pojazdy na koniec dnia. To jest zasadne, czy nie? Moim zdaniem te wypadki to nieszczęśliwe incydenty - mówi prezes tarnowskiego MPK Jerzy Wiatr

Jak jednak przyznał prezes tarnowskiego MPK, ponieważ nie wiadomo dokładnie dlaczego doszło do ostatniego pożaru autobusu, najstarsze pojazdy wyposażono w specjalne czujniki, które mają ostrzegać kierowców o zagrożeniu.

Jerzy Wiatr dodaje, że zamiast brygady sprawdzającej autobusy po kursach robi to kierowca. Jak jednak twierdzi przewodniczący zakładowej Solidrności w MPK Jan Guty, kierowca nigdy nie będzie miał czasu, żeby to zrobić tak dokładnie jak brygada specjalnie do tego powołana.

Prezes Wiatr odpiera jednak te zarzuty i podkreśla, że kierowca ma wydzielone 10 minut czasu przed rozpoczęciem kursu i po jego zakończeniu na dokonanie takiej inspekcji. "Państwowa Inspekcja Pracy, która badała to zagadnienie stwierdziła, że ten czas jest wystarczający na oględziny, które musi wykonać kierowca. Więc nie ma sensu dublowania tych zadań ze specjalną brygadą, która kosztuje setki tysięcy złotych. Dodatkowo kontrolujemy auta rutynowo na warsztacie, a także przy każdej naprawie, które się często zdarzają. Więc jest to system dobry. Zaskoczył nas jednak ten ostatni pożar dlatego reagujemy czujnikami" - przyznaje prezes Wiatr.

40 najstarszych autobusów tarnowskiego MPK nadaje się do wymiany. Spółka stara się o unijną dotację. Z własnych środków kupiła natomiast 5 nowych Scani, które we wrześniu mają się pojawić na tarnowskich ulicach. Ma to być jednocześnie wkład własny w projekt unijny kompleksowej wymiany taboru tarnowskiego MPK.

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)