Proces miał ruszyć 6 grudnia, jednak właścicielka toru niedługo przed rozprawą złożyła wniosek o zmianę sędziego. Nie spodobało jej się to, że sąd wbrew jej woli połączył w jedną sprawę jej pozew z pozwem gminy. Zdaniem kobiety jest to działanie nielogiczne, które godzi w jej prawa. Kiedy sąd odrzucił jej wniosek, złożyła zażalenie na to postanowienie. 

Jak wyjaśnia rzecznik tarnowskiego sądu Irena Choma - Piotrowska, w łączeniu spraw "przede wszystkim chodzi o, żeby nie zapadały orzeczenia różnej treści, żeby rozprawy, w których są ci sami świadkowie nie odbywały się w różnych terminach. Poza tym sąd wydaje wtedy rozstrzygnięcie, które dotyczy żądań jednej i drugiej strony. To upraszcza postępowanie i czasem jest korzystne dla obu stron. Także tutaj obawy powódki być może są trochę przedwczesne i zbyt daleko idące" - przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków sędzia Irena Choma - Piotrowska.

Właścicielka motodromu została teraz wezwana do uzupełnienia zażalenia na decyzję sądu, który nie zgodził się na zmianę sędziego. Jeśli dokument zostanie uzupełniony, akta razem z zażaleniem zostaną przekazane do Sądu Okręgowego. Po decyzji SO trafią znowu do Sądu Rejonowego, który ma się zająć procesem. Sędzia Choma - Piotrowska na pytanie czy proces może ruszyć na wiosnę odpowiada, że "jest to optymistyczny wariant". 

Biorąc pod uwagę apelację od wyroku sądu pierwszej instancji ,sprawa może jeszcze trwać latami. Przez ten czas tor może działać. "Tutaj są już meandry i niuanse prawne. Jesteśmy zdeterminowani i szukamy sposobów zgodnych z obowiązujących prawem, żeby zakończyć działalność toru" - komentował po odroczeniu procesu na początku grudnia, zastępca wójta gminy Tarnów Sławomir Wojtasik. 

Spór z właścicielką motodromu to nie jest jedyny problem Gminy Tarnów. Bowiem część nieruchomości, na której zbudowano tor, została odzyskana przez pierwotnego właściciela terenu. Osoba ta może teraz włączyć się do sądowej sprawy jako strona lub domagać się odszkodowania. Jak nieoficjalnie wiadomo, to nie jest jedyna osoba, która stara się o odzyskanie terenu. Pierwotni właściciele byli wywłaszczani pod rozbudowę wodociągów, do której ostatecznie nie doszło. Teren przejęła Gmina Tarnów.

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)