- Mieszkam tuż obok. Teraz tam nie ma nic, bo jest remont. Tam były już kiedyś kury. To był potworny smród. To jest nie do uwierzenia. Trzeba być blisko, jak wyrzucają obornik i otwierają okna. Nie da się tego opowiedzieć. Zależy jeszcze, jak wiatr wieje. Jak jest mały wiatr, to jest mniej smrodu. Jak jest duży, to czuć na kilometry. Człowiek się od smrodu aż przewraca - mówią mieszkańcy ulic Kalinowej i Wiśniowej.

Tymczasem prezydent Roman Ciepiela przekonuje, że kurnika legalnie być tam nie może. "Kończą się prace nad planem przestrzennego zagospodarowania tego terenu i przewidujemy w nim wyłącznie budownictwo mieszkaniowe. To wyklucza działalność, która by w mieszkaniówce przeszkadzała. Nie widzimy takiej możliwosci, żeby była tam prowadzona działalność rolnicza. Żeby tam coś powstało, musi być pozwolenie na budowę. Właściciel ma prawo remontować. Pytanie czy są spełnione wszystkie uwarunkowania formalno-prawne. Wiemy, że pozowlenie na budowę wydano w latach 70. Ono było czasowe. Dzisiaj to nie jest już obowiązujące. Obecny obiekt nie może być użytkowany" - zapewnia prezydent.

W październiku plan przestrzennego zagospodarowania, który zdecyduje o przyszłości kurnika, trafi pod obrady Rady Miejskiej. Mieszkańcy dzielnicy Krzyż zapowiadają, że w tej sprawie nie ustąpią.

 

 

 

 

(Marcin Golec/ko)