Jeden z dwóch bloków przy szpitalu wojewódzkim w Tarnowie już prawie opustoszał. Wyprowadzili się lokatorzy 40 z 60 mieszkań - informuje dyrektor szpitala Anna Czech.  "To zadaniem gminy, a nie szpitala jest zapewnienie mieszkań. Dążymy do tego, żeby w pierwszym etapie jeden budynek był do naszej dyspozycji. Drugi w zależności od sytuacji życiowej. Nigdy nie mówiliśmy, że kogoś wyrzucimy, mówiliśmy, że będziemy rozmawiać. Jeśli ktoś ma 30 lat i mieszka tutaj od jakiegoś niedługiego czasu, to może poszukać jakiegoś innego mieszkania. Bierzemy jednak pod uwagę sytuację osób starszych i będących w trudnej sytuacji" - podkreśla Anna Czech. 

Teraz około 10 osób przeprowadzi się do drugiego bloku, tzw. hotelu dla pielęgniarek. 

"Te osoby, które nie dadzą rady, mają się przeprowadzić i na razie będziemy tam mogli mieszkać do końca października. A co będzie dalej, to trudno mi powiedzieć" - podkreśla jedna ze starszych i schorowanych lokatorek. 

Tarnowski szpital przekonuje, że rezygnuje z wynajmowania mieszkań, bo musi przeprowadzić generalne remonty i chce je przeznaczyć na działalność okołomedyczną. Szczegółów na razie jednak nie zdradza, a decyzja ta zbiegła się z podpaleniami na korytarzu jednego z bloków. 

Lokatorzy bloków przy szpitalu wojewódzkim w Tarnowie wciąż są niepewni o swój dalszy los

Robert Wardzała, który zaangażował się w pomoc lokatorom przekonuje, że nadal oferuje im bezpłatnego prawnika, który mógłby pomóc np. w występowaniu przeciwko szpitalowi do sądu. Sam polityk przyznaje jednak, że na razie nie znalazł chętnych.  

 

 

(Bartek Maziarz/ew)