Minister nakazał konserwatorowi zabytków jeszcze raz zbadać całą sprawę, uwzględniając oba interesy społeczne: kwestię ochrony zabytków i zapewnienie miejsca do ćwiczeń dla 770 uczniów. Teraz Andrzej Cetera wstępnie zgodził się na budowę boiska ze sztuczną nawierzchnią. Powinno ono ostatecznie powstać jesienią.

Jak przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków tarnowski konserwator zabytków Andrzej Cetera, pierwotny projekt był nie do zaakceptowania. "On wpływałby zbyt destrukcyjnie na tę część miasta, jak i przede wszystkim na sam budynek gimnazjum, który jest wpisany do rejestru zabytków". Chodzi m.in. o wysokość piłkochwytów, które miały mieć od 4 do 6 metrów. "Na spotkaniu z urzędnikami magistratu przyjęliśmy, że ich maksymalna wysokość będzie sięgała do wysokości gzymsu. Będą także dostosowane do kolorystyki danej ściany gimnazjum. Ponadto będą nasadzenia drzew przy bramie od ulicy Kopernika, która ma zostać też wyremontowana. Sztuczna nawierzchnia boiska do siatkówki i koszykówki ma mieć kolor zielony, a nie brązowy jak planowano. Mur, który oddziela ten teren od seminarium ma zostać także obsadzony zielenią". Jak dodaje Cetera, urząd konserwatora dodatkowo chce, żeby parking za budynkiem szkoły został wykonany z ażurowych płyt, na których będzie mogła rosnąć trawa.

Rafał Nakielny z tarnowskiego magistratu przekonuje, że zmiany w projekcie nie będą problemem. Większość tych dodatkowych spraw, jak na przykład remont bramy, były już w planach. Boisko powinno powstać jesienią. Z takiego obrotu sprawy cieszy się dyrektor szkoły Mariusz Zając, bo uczniowie zyskają wyczekiwane miejsce do ćwiczeń, a dodatkowo poprawi się otoczenie szkoły. "Myślę, że w tym momencie możemy powiedzieć o przełomie. Szkoła nie ma w tej chwili obiektów sportowych do dyspozycji" - mówi.

Kompromis udało się osiągnąć dopiero po decyzji ministra kultury i dziedzictwa narodowego, który uchylił pierwotną odmowną decyzję tarnowskiej delegatury urzędu ochrony zabytków i nakazał jeszcze raz zbadać sprawę. Jeszcze w marcu Andrzej Cetera przekonywał, że tej przestrzeni nie można zabetonować. "To powinien być teren zielony, ekologicznie czynny. To, że teraz wygląda jak wygląda, jest nieuporządkowany i jest tam błoto, to nie znaczy, że tak powinno być. To powinien być teren zielony. Nie mam nic przeciwko, żeby młodzież mogła uprawiać sport, ale przecież z drugiej strony jest boisko sportowe, które służy jako parking. To boisko powinno być użytkowane" - podkreślał.

Tarnowski konserwator zabytków także teraz próbuje bronić pierwotnej decyzji swojego urzędu podkreślając, że pierwotny projekt inwestycji był nie do zaakceptowania. Andrzej Cetera podkreśla, że decyzja była słusznie podjęta. "Były tam dosyć istotne niedociągnięcia formalno-prawne, które wskazywały na konieczność powtórzenia postępowania".

Cetera dodaje jednak, że wstępnie uzgodniony kompromis jest "decyzją bardziej prawidłową niż poprzednio". Ponadto przy okazji udało się uzgodnić kilka kwestii konserwatorskich dotyczących boiska, ale także otoczenia tej inwestycji oraz samej szkoły. Konserwator podkreśla też, że nie powstanie tam obiekt kubaturowy, ale boisko, które nie musi tam funkcjonować w sposób nieskończony. "Chyba jednak udało się pogodzić oba interesy społeczne, na które zwracało uwagę ministerstwo".

Na pytanie czy nie dało się tak od razu, Andrzej Cetera odpowiada. "My działamy w granicach tzw. uznania konserwatorskiego. Nie ma w naszych wytycznych konserwatorskich katalogu, który mówi o tym, że w przypadku takim i takim należy zrobić to i owo. Pracownik, który to prowadził ma wieloletnie doświadczenie. Może rzeczywiście kierując się tylko i wyłącznie ustaleniami studium urbanistycznego z lat 80., które powstało w zupełnie innych realiach, przyjął takie rozwiązanie. Natomiast tak jak podkreśliło ministerstwo, w małym stopniu został uwzględniony stan faktyczny tego miejsca" - wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków tarnowski konserwator zabytków.

"Myślę, że ministerstwo dało sygnał do tego, żeby poszukać jeszcze jakiegoś kompromisowego rozwiązania i myślę, że to rozwiązanie udało nam się uzyskać" - podkreśla Rafał Nakielny z tarnowskiego magistratu.

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)