Minusowe temperatury w kwietniu nie są zaskoczeniem dla plantatorów. Problem jednak polega na tym, że wiosna zawitała do nas w marcu i skutecznie pobudziła rośliny do życia. Każdy spadek temperatury może być dla upraw niemal zabójczy. Najbardziej narażone na mróz są owoce pestkowe jak: brzoskwinie, wiśnie i śliwki, ale też porzeczki i truskawki. O swoje plony boją się też producenci jabłek. 

"Jeśli w kwietniu będzie dalej tak zimno, to jabłonie padną. W Lubelskiem wszystko pomarzło. A jabłoni nie da się przed tym uchronić" - mówi Radiu Kraków Bogumiła Prusak z Łososiny Dolnej.

Plantatorzy na razie nie liczą strat. Jak mówią, przed nami jeszcze „zimna zośka” i „zimni ogrodnicy”, czyli wiosenne przymrozki. Wiadomo na pewno, że tegoroczne nowalijki pojawią się na naszych targach ze sporym opóźnieniem. Czy wpłynie to na ceny produktów?

"Na razie nie ma co straszyć konsumentów" - kwituje Józef Sułkowski ze Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej. 

Większe obawy mają natomiast hodowcy pszczół. "Pogoda zaskoczyła pszczoły w okresie najbardziej intensywnego rozwoju, można to nazwać wymianą pokoleniową. Stara pszczoła zimowana ginie, zastępuje ją młoda pszczoła i robi się przerwa w rozwoju. Był świeży dopływ pożytku nektarowego, który został zahamowany. Przełoży się to na pewno na mniejszą ilość miodu" - niepokoi się Stanisław Kowalczyk, prezes Karpackiego Związku Pszczelarzy w Nowym Sączu. 

 

 

(Marta Tyka/ew)

Obserwuj autorkę na Twitterze: