Podwyżki były zapowiadane już na początku sezonu grzewczego z powodu rosnących cen węgla. Jeżeli rosną ceny paliw, z których produkuje się ciepło, to muszą też rosnąć opłaty za dostarczane do mieszkań ciepło. Początkowo wzrost miał wynieść 6.5%, ale ustalono 3.8% i to od 1 marca, a nie od 1 stycznia. Czyli w tym, trwającym sezonie grzewczym, podwyżek praktycznie nie będzie. Od 1 marca zużycie ciepła jest zdecydowanie mniejsze niż np. w styczniu, czy w lutym.

Jak podkreśla Piotr Polek, odbiorcy nie będą więc zbytnio obciążeni kosztami, a MPEC powoli się przygotuje do zmian cen, które trzeba przyjąć. Dla odbiorców indywidualnych nie będą to duże podwyżki i odczują je dopiero w przyszłym sezonie grzewczym.

 

Marta Jodłowska/bp