Od miesiąca karetkami Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego zawiaduje dyspozytornia w Tarnowie. W tym czasie nie doszło do zdarzenia, w którym ktoś ucierpiał, ale nie obyło się też bez drobnych, choć niepokojących incydentów.

- Nasze obawy związane z nieznajomością terenu przez dyspozytorów w Tarnowie okazały się słuszne – mówi Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. - Świadczy o tym m.in. przypadek Chomranic - Zawadki. Na mapie dyspozytora wyskakuje, że najbliższa wolna karetka jest w Nowym Sączu i ją wysyła do poszkodowanego. My wiemy o trudnościach z pokonaniem tej trasy około godziny 15:00, chodzi o zatłoczony most Heleński. Nasz dyspozytor wysłałby karetkę z podstacji w Łososinie Dolnej. O tej porze ona szybciej dojechałaby do poszkodowanego i zabrała go do szpitala – dodaje Józef Zygmunt.

Józef Zygmunt zastrzega, że sam kontakt z dyspozytorami z Tarnowa jest dobry, ale sądeckie pogotowie i lokalne władze samorządowe, nie rezygnują ze starań o powrót dyspozytorni do Nowego Sącza.