Zdaniem Dariusza Woźniaka z WSB-NLU o prawdziwej rewolucji będzie można powiedzieć dopiero po budowie nowej linii do stolicy województwa, kiedy podróż trwać będzie około godziny.

 

- Moim zdaniem to jest niezły wniosek ale już kiedy będziemy mieć tę linię (z Krakowa przez Podłęże do Piekiełka) i ten czas będzie inny – mówi D. Woźniak. - Czas ma tutaj kluczowe znaczenie. Forma nie jest tak istotna jak czas.

 

Według zapowiedzi władz województwa, nowe pociągu, które w rozkładzie Kolei Małopolskich pojawią się na początku 2017 r, będą pokonywać trasę z Nowego Sącza do Krakowa w około godzinę.

 

Działacz społeczny Wojciech Knapik uważa, że dodatkowe pociągi do Krakowa to dobra, długo oczekiwana decyzja. Dwie i pół godziny to przyzwoity czas podróży a i jej komfort będzie zupełnie inny. Niepewność budzi jednak to, jak dużo osób będzie korzystać z tej oferty. Słaba frekwencja, zdaniem W. Knapika, może sprowokować głosy, że budowa nowego połączenia Nowy Sącz – Kraków nie jest aż tak bardzo oczekiwane i uzasadnione.

 

- Trudno będzie przekonać kogokolwiek do wyłożenia olbrzymich sum z publicznych pieniędzy, jeżeli się okaże, że te pociągi jeżdżą puste – mówi W. Knapik.

 

Cała rozmowa na ten i inne tematy w załączonym pliku.

 

Sławomir Wrona