W pasiece Czesława Kudzi jest około 40 uli. Wszystkie na jego posesji. Sąd zdecydował, że musi usunąć całą pasiekę, bo pszczoły... przeszkadzają sąsiadom. Sąsiadom, którzy kupując działki i budując domy w pobliżu rolnika, wiedzieli, że zajmuje się on hodowlą pszczół.

Czesław Kudzia powiedział Radiu Kraków, że w jego opinii sytuacja jest kuriozalna: - Na całym świecie organizacje zachęcają do ochrony pasiek, a u nas się je zamyka - tłumaczył. Jak dodaje, już złożył do sądu apelację. Zlikwidował już 10 uli. Podkreśla, że chce w ten sposób pokazać chęć kompromisu.

Wyrok wywołuje kontrowersje w środowisku pszczelarskim. "Nie chcemy być jakoś wyjątkowo doceniani z tego powodu, że zajmujemy się pszczołami. Podkreślamy, że praca pszczół związana z produkcją miodu nie stanowi tak ogromnej wartości, jak ta związana z zapylaniem roślin" - mówi Przemysław Szeliga, prezes stowarzyszenia pszczelarzy krakowskich.

Szacuje się, że dzięki pracy pszczół, które zapalają rośliny, do budżetu trafia około 5 miliardów złotych.

 

(Teresa Gut/ew)

Obserwuj autorkę na Twitterze: