Od wyroku pierwszej instancji odwołała się większość spośród 12 osób, które zasiadły na ławie oskarżonych, w tym pomysłodawcy i organizatorzy akcji – Adam B. i Mikita V. Uczestnicy akcji to osoby w wieku od 20 do 27 lat. Są wśród nich Polacy, Białorusini i obywatel Niemiec.

Zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu prok. Mariusz Słomka poinformował w poniedziałek, że pierwszy termin apelacji, który był wyznaczony na początek października, został odwołany.

W marcu ub.r. 12 osób rozebrało się do naga i próbowało skuć ze sobą kajdankami przed historyczną bramą główną byłego niemieckiego obozu Auschwitz. Na wieńczącym ją napisie "Arbeit macht frei" zawiesili płachtę z wyrazem Love (miłość). Adam B. i Mikita V. zabili też owcę. Akcja miała być protestem o wydźwięku antywojennym.

Uczestnicy zostali oskarżeni o znieważenie miejsca pamięci, a B. i V. także o zabicie zwierzęcia. Wyrok w oświęcimskim sądzie rejonowym zapadł 17 stycznia br. Skazał on Adama B. na 18 miesięcy więzienia, a Mikitę V. na 14 miesięcy za kratami. Pozostali muszą zapłacić grzywny w wysokości 10 tys. zł lub wykonać prace społeczne. Wszyscy muszą też zapłacić nawiązki na rzecz miejsca pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Sędzia Bożena Holecka, uzasadniając wyrok, zwróciła uwagę na niestosowność zachowania oskarżonych – obnażenie się, odpalanie rac, przykucie się łańcuchami i kajdankami do historycznej bramy. "Cały świat jest świadom, co to jest za brama. Wiedzieliście, że to postępowanie może uwłaczać czci tego miejsca, może być obraźliwe w odczuciu innych ludzi. Rozumiem, że sztuka może szokować, ale czy może obrażać?" – pytała.

Adam B. został też skazany za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Sąd zwrócił uwagę na "zaciętość", z jaką to robił. Rozmieszczenie ran na całym ciele zwierzęcia świadczy o tym, że nie można mówić o zamiarze pozbawienia życia bez zadawania zbędnego bólu. Mikita V. również naruszył przepisy ustawy o ochronie zwierząt. M.in. odciągał interweniujących strażników muzeum, by umożliwić zabicie zwierzęcia.

Zdaniem obrońcy głównych oskarżonych Ewy Koper wyrok pierwszej instancji był drakoński. Już podczas mowy końcowej przed sądem w Oświęcimiu podkreślała, że kara powinna być przede wszystkim adekwatna do winy, a nie surowa. W apelacji wskazała, że zniewaga miejsca pamięci może się przejawiać w różny sposób, m.in. przez oplucie, wulgarne słowa i gesty czy obraźliwe napisy. Podkreśliła, że częścią zachowania znieważającego jest okazanie pogardy. Zaznaczyła zarazem, że z wyjaśnień wszystkich oskarżonych wynika, że szanują oni miejsce pamięci Auschwitz.

Koper przypomniała, że Adam B. wyraził skruchę z powodu zabicia owcy.

Strona oskarżycielska uznała wyrok za adekwatny do winy i nie występowała z apelacją.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.

Oskarżeni o znieważenie miejsca pamięci Auschwitz usłyszeli wyroki

PAP/bp