W sprawie wypadku Prokuratura Okręgowa w Krakowie w połowie marca skierowała do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania przeciw Sebastianowi K., podejrzanemu o nieumyślne spowodowanie wypadku. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian K. i jego obrońca. Pisemne stanowisko w tej sprawie przekazali do sądu.

Posiedzenie w sprawie rozpoznania wniosku prokuratora o warunkowe umorzenie sprawy odbędzie się 26 lipca.

W przypadku braku zgody podejrzanego na warunkowe umorzenie postępowania sąd kieruje sprawę na rozprawę główną, a prokurator uzupełnia wniosek o umorzenie o elementy niezbędne dla aktu oskarżenia (m.in. listę świadków, wykaz dowodów do przeprowadzenia). Prawdopodobnie proces w tej sprawie rozpocznie się już po wakacjach.

Przed rozpoznaniem wniosku o warunkowe umorzenie Sąd Rejonowy w Oświęcimiu wystąpił o przekazanie sprawy do Sądu Okręgowego w Krakowie. Wniosek uzasadnił szczególną zawiłością i wagą sprawy. Przeciwko przekazaniu sprawy do Krakowa występowała prokuratura.

W czerwcu Sąd Apelacyjny uznał, że nie ma podstaw do przekazania sprawy Sądowi Okręgowemu w Krakowie, ponieważ sprawa ani nie jest zawiła, ani nie posiada szczególnej wagi, ponieważ dotyczy nieumyślnego wypadku drogowego. Stwierdził m.in., że dla oceny odpowiedzialności Sebastiana K. stanowisko zajmowane przez pokrzywdzoną tak w dniu wypadku, jak i obecnie, nie ma żadnego znaczenia.

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy.

W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.

28 lutego br. prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa. Jak podawała, w toku śledztwa przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej, a druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych. "Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd" - podkreślała prokuratura.

Powoływała się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento Sebastian K. Według biegłych nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni.

Po zamknięciu śledztwa prokuratura wyłączyła sprawę ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku i przekazała policji do prowadzenia. Chodziło o podejrzenie przekroczenia dozwolonej prędkości i przekraczania linii ciągłej na jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. 11 lutego br. sprawa ewentualnych wykroczeń uległa przedawnieniu.

 

 

 

 

(PAP/ko)