Świadek wydarzeń, robotnik przymusowy Władysław Foltyn w relacji złożonej po wojnie wspominał, że skazańcy mieli ręce związane z tyłu. „Co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a następnie pojedyncze strzały. Samego momentu rozstrzeliwania nie widziałem, ponieważ egzekucja odbywała się w głębokim dole" – mówił.

Pluton egzekucyjny wrócił później do obozu ze śpiewem na ustach.

Egzekucję zarządził 18 listopada dowódca policji we Wrocławiu Erich von dem Bach-Zelewski. Zdaniem historyka Adama Cyry, który przez wiele lat związany był z Muzeum Auschwitz, był to odwet działalność ruchu oporu na Śląsku. „Skazanych dostarczyła do obozu placówka policji kryminalnej z Katowic. Komando egzekucyjne liczyło dwudziestu esesmanów z batalionu wartowniczego w Auschwitz" – podał Cyra.

Niemcy celowo na miejsce kaźni wybrali Auschwitz. Chodziło im o utrzymanie mordu w tajemnicy. Ofiary wskazał osobiście szef SS Heinrich Himmler z czterech list przekazanych mu przez niemiecką policję z Katowic. Skazani zostali przywiezieni do obozu Auschwitz 22 listopada o godz. 11.45. Rozstrzelali ich esesmani z kompanii wartowniczej, którymi dowodził kierownik obozu Karl Fritzsch. Egzekucja rozpoczęła się w południe i trwała 20 minut.

Niemcy wyprowadzali Polaków po dziesięciu i zapędzali do obszernego dołu w pobliżu obozu. Obok, na niewielkim wzniesieniu terenowym, ustawiony był karabin maszynowy, który stanowił zabezpieczenie przed ewentualnym buntem skazańców. Władysław Foltyn wspominał, że egzekucji przypatrywało się wielu esesmanów.

Najmłodszy z zamordowanych miał 21 lat, najstarszy 63. Ich ciała ładował na wóz m.in. więzień Auschwitz Jerzy Bielecki. W swych wspomnieniach pisał: "Podbiegłem do najbliższego ciała, chwyciłem za nieobute nogi. Rozstrzelani byli bez czapek i obuwia, ręce skrępowane mieli drutem. (…)".

Dół, w którym Niemcy dokonali mordu, powstał przed wojną. Wydobywano tam żwir. Współcześnie nie ma po nim śladu. Teren, na którym się znajdował, obecnie należy do Muzeum Auschwitz.

Władysław Foltyn był robotnikiem cywilnym. Za pomoc więźniom został aresztowany i osadzony w Auschwitz. Zwolniony z obozu w 1943 r. został wysłany na przymusowe roboty w głąb Rzeszy. Po wyzwoleniu i powrocie został aresztowany. Sowieci zamknęli go w tej samej celi, w której więziło go obozowe Gestapo. Wiele lat później za pomoc, którą niósł więźniom został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł w 2013 r.

Jerzy Bielecki został zatrzymany przez Niemców podczas próby przedostania się do polskiej armii we Francji. Trafił do KL Auschwitz w pierwszym transporcie polskich więźniów 14 czerwca 1940 r. W obozie poznał Żydówkę Cylę Cybulską, którą pokochał z wzajemnością. W lipca 1944 r. uciekli z obozu. Przyrzekli sobie, że po wojnie się spotkają. Cyla ukrywała się u rodziny znajomych wujka Bieleckiego. Jerzy walczył w AK. Po wojnie Cybulska otrzymała wieść, że Jurek zginął. On usłyszał, że Cyla wyjechała do Szwecji i tam zmarła. Spotkali się dopiero w 1983 r.

Cyla Cybulska zmarła w 2006 r. Jerzy Bielecki, uhonorowany tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, odszedł pięć lat później.

W 2000 r. na oświęcimskim kościele ojców Salezjanów odsłonięto tablicę, upamiętniającą śmierć 40 Polaków.

 

 

 

(PAP/ko)