Autorka projektu Katarzyna Cyganik twierdzi, że drzewa da się posadzić i będą nas chronić przed smogiem. Jej zdaniem na tym projekcie powinno najbardziej zależeć mieszkańcom nowych osiedli, które prawie w całości są zabudowane. "Projekt zakłada nasadzenie w każdej z 18 dzielnic Krakowa 100 drzew. To da 1800 nowych roślin. Kraków boryka się z problemem smogu. Drzewa mają zdolność absorpcji zanieczyszczeń" - mówi.

Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody podkreśla, że pomysł jest dobry, ale ma jedno zastrzeżenie. "Możemy sadzić tak, że tu jedno drzewo przy ulicy, tam drugie. W ten sposób normę wypełnimy. Nie o to jednak mieszkańcom chodziło. Im chodziło o to, żeby powstał chociaż taki mały park" - podkreśla.

Katarzyna Cyganik tłumaczy, że na najnowszych osiedlach może być z tym problem. "One są często w 100% zabetonowane. Tam są ogródki jak z filmów Barei. Zobaczymy jak będzie" - mówi autorka projektu.

Co o sprawie myśli Zarząd Zieleni Miejskiej? Jarosław Tabor z ZZM-u podkreśla, że 100 drzew to niby nie jest dużo, ale Zarząd musi znaleźć odpowiednie miejsca w każdej dzielnicy. "Drzewa muszą rosnąć w tej przestrzeni. Największy wyczyn będzie ze znalezieniem odpowiedniego miejsca pod kątem sieci uzbrojenia terenu. Tego pod ziemią jest dużo" - mówi.

Mariusz Waszkiewicz zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. "To jest jeszcze kwestia tego, jak duże te drzewa będą. Nam by się marzyły takie, jak były sadzone na ulicy Rajskiej. Tam były duże drzewa sadzone. Wolałbym, żeby drzew było mniej, ale żeby one były większe" - zaznacza.

- Już przy zgłaszaniu projektu miałam informację zwrotną z ZZM z prośbą o zamianę drzew na krzewy. Oni twierdzili, że w niektórych dzielnicach 100 drzew nie będzie się dało posadzić. Ja się z tym nie zgadzam. Miejsce się znajdzie - odpowiada Cyganik.

Projekt "sto drzew dla każdej dzielnicy" ma być zrealizowany na wiosnę w przyszłym roku.

 

 

 

 

(Dominika Baraniec/ko)