Urzędnicy wciąż obiecują, że prace ruszą niebawem. Z kolei mieszkańcy Placu Biskupiego są już mocno zniecierpliwieni. Jak mówi Barbara Krzyżanowska- Rzeźnik - radna dzielnicy I i przewodnicząca Stowarzyszenia Miłośników Placu Biskupiego - terminy rozpoczęcia remontu wciąż są przesuwane. Tymczasem nazwę tego skweru zmieniono błyskawicznie.
- Po sesji Rady Miasta dowiadujemy się, że plac został nazwany, a nowe tablice pojawiły się praktycznie natychmiast. Rewitalizacji nie możemy się doczekać od tylu lat, mimo że mieszkańcy są za. Czyli, to co popieramy nie jest wykonywane, natomiast to, czemu się sprzeciwiamy pojawia się natychmiast" - komentuje Barbara Krzyżanowska-Rzeźnik - radna dzielnicy I i przewodnicząca Stowarzyszenia Miłośników Placu Biskupiego. "Ten teren wygląda strasznie. Goła ziemia, beznadziejne ławki, brak ogrodzenia, po prostu paskudnie - ocenia radna.
Magdalena Wasiak z Zarządu Dróg Miasta Krakowa, który odpowiada za ten remont tłumaczy, że projekt przebudowy placu był wielokrotnie zmieniany na wniosek mieszkańców, a w tym czasie koszty materiałów i prac wzrosły. Teraz urzędnicy kompletują wszystkie dokumenty potrzebne do przetargu, który wyłoni wykonawcę.
- Teraz jesteśmy na ostatnim etapie. Dokumentacja projektowa jest w fazie odbioru. Przed nami ogłoszenie przetargu. Wcześniej jeszcze zarezerwowanie środków – 3 mln zł. One mogą nie wystarczyć, dlatego chcemy też zawnioskować o większą pulę środków na wykonanie prac, tj. ok. 6 mln złotych" - informuje Magdalena Wasiak.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to przetarg zostanie ogłoszony na początku 2019 roku. Warto jednak wspomnieć, że pierwotnie był to termin oddania do użytku wyremontowanego już placu. Aktywistka miejska - Natalia Nazim twierdzi, że gdyby projekt od samego początku przygotowywano zgodnie z tym, co ustalono podczas konsultacji z mieszkańcami, udałoby się zaoszczędzić sporo czasu.
- Wygląda to tak, jakby mieszkańcy zostali ukarani: nie zgodziliście się na wybudowanie parkingu, to nie będzie nic. To, że trwa tak strasznie długo, ciężko wytłumaczyć czymś innym niż niechęcią do realizowania tego projektu – mówi Natalia Nazim.