To drugi proces w sprawie kantoru; pierwszy, w którym oskarżonych jest 16 osób, również toczy się przed krakowskim sądem i znajduje się w fazie końcowej.

Sprawa dotyczy grupy przestępczej z Krakowa, która - według kieleckiej prokuratury - "pod przykryciem" kantoru mieszczącego się przy ul. Wielopole prowadziła m.in. nielegalną działalność parabankową i wyłudzała od wierzycieli przekazane pod zastaw nieruchomości, stosując groźby i wymuszenia.

Zawarte w akcie oskarżenia zarzuty dotyczyły wymuszeń rozbójniczych, oszustw, lichwy, działalności parabankowej, prania brudnych pieniędzy, stosowania przemocy i gróźb karalnych w celu uzyskania nieruchomości, podżegania do składania fałszywych zeznań, stosowania gróźb wobec świadków.

W ogłoszonym w poniedziałek wyroku sąd skazał na karę 2,5 roku pozbawienia wolności i 2,5 mln zł grzywny Artura Ł., oskarżonego o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się działalnością parabankową, stosującą groźby bezprawne w celu wymuszenia zwrotu nieruchomości oraz praniem brudnych pieniędzy.

Na karę trzech lat więzienia za wymuszenie rozbójnicze, pranie brudnych pieniędzy i stosowanie gróźb bezprawnych sąd skazał Edwarda K., który w pierwszym akcie oskarżenia odpowiada za zorganizowanie tej grupy przestępczej i kierowanie nią. Na karę 1 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata sąd skazał Wojciecha B., a na karę 1,5 roku w zawieszeniu na cztery lata - oskarżoną Wiolettę K.

Sąd uniewinnił trzech notariuszy od zarzutu przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy oraz dwie osoby oskarżone o nakłanianie notariuszy do przekroczenia uprawnień. Czterem uniewinnionym zasądził przy tym zwrot 12,9 tys. zł kosztów obrony od Skarbu Państwa. Zdaniem sądu, umowa przedwstępna sprzedaży może być zabezpieczeniem pożyczki, i notariusze nie naruszyli prawa przy sporządzaniu takich umów. Żadna z umów nie została zawarta w warunkach przymusu, strony były świadome swych działań, a notariusz spisał jedynie wolę obu stron, zabezpieczając jednakowo ich prawa, np. przez możliwość odstąpienia od umowy - uznał sąd.

Jak podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku, proces udowodnił istnienie grupy przestępczej kierowanej przez Edwarda K. i zajmującej się głównie działalnością parabankową, polegającą na udzielaniu pożyczek i lokowaniu pieniędzy.

Jednocześnie sąd wyeliminował zarzut lichwy, ponieważ nie znalazł na to wystarczających dowodów; nie stwierdził także, by osoby pożyczające znajdowały się w przymusowym położeniu. Jak podkreślił, to klienci sami zgłaszali się do kantoru, który nie reklamował swojej działalności i korzystał ze swoistej "plotki miejskiej". Wśród klientów kantoru byli zarówno przedsiębiorcy, jak i osoby żyjące w przekonaniu o mrzonce biznesowej, zaciągające zobowiązania mimo braku zdolności kredytowej i kilku poprzednich niepowodzeń w biznesie, nie zwracając uwagi na wysokość oprocentowania.

Jak ustalił sąd, z usług kantoru korzystali "prawie wszyscy": biznesmeni, lekarze, znani sportowcy, trener kadry, a nawet zakonnice.

Jako cechę charakterystyczną tego procesu sąd wskazał także to, że znaczna liczba świadków była "w sposób nieprawdopodobny niewiarygodna"; świadkowie, w tym pokrzywdzeni, manipulowali, składali sprzeczne zeznania. Dlatego sąd uniewinnił oskarżonych od kilku zarzutów, w tym m.in. od wymuszenia rozbójniczego dotyczącego przejęcia hotelu na Kazimierzu. Wyrok jest nieprawomocny.

"Nie jesteśmy usatysfakcjonowani tym rozstrzygnięciem sądu, w stosunku do wielu czynów doszło do uniewinnień. Będziemy ten wyrok na pewno skarżyli – w jakim zakresie, to się okaże w najbliższych dniach, bo mamy tydzień na zapowiedź apelacji, natomiast na jej wywiedzenie dwa tygodnie od momentu otrzymania wyroku wraz z pisemnym uzasadnieniem" – powiedział PAP po wyroku prok. Daniel Prokopowicz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach, która sporządzała akt oskarżenia w tej sprawie.

Prok. Prokopowicz wyraził zadowolenie z tego, że "w wyroku potwierdzono istnienie zorganizowanej grupy przestępczej", wskazał jednak na wątpliwości związane z uniewinnieniem notariuszy. "Będziemy rozważać te kwestie, czekamy na rozstrzygnięcie głównego wątku, który też jest na finiszu" – powiedział o procesie na podstawie pierwszego aktu oskarżenia prokurator.

W zakończonym w ubiegłym tygodniu pierwszym procesie w sprawie kantoru "Wielopole" prokurator zażądał dla oskarżonych wysokich kar, w tym dla Edwarda K. 12 lat więzienia.

 

PAP/wm