Zarówno urzędnicy, jak i policjanci wyjaśniają, że nie ma żadnych regulacji prawnych, które definiowałyby, czym jest taka hulajnoga. Oficjalnie nie wiadomo też, jakim uczestnikiem ruchu jest osoba, która się nią porusza. Na razie policjanci traktują użytkowników hulajnóg na równi z pieszymi. "Obecnie taka osoba jest traktowana jak pieszy i musi stosować się do przepisów obowiązujących pieszego uczestnika ruchu" - mówi Radiu Kraków Joanna Biel Radwańska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie i zaznacza, że trwają prace nad nowymi przepisami.

Przedstawiciele Zarządu Transportu Publicznego nie chcą, aby miasto organizowało wypożyczalnię takiego sprzętu w sytuacji, kiedy przepisy nie mówią jasno gdzie - ich zdaniem - tego rodzaju motorowery powinny się poruszać. Twierdzą, że miejscem dla elektrycznych hulajnóg powinna być jezdnia lub ścieżka rowerowa.

Policja zaleca z kolei poruszanie się taką hulajnogą po chodniku, mimo że pojazdy rozwijają prędkość nawet do 40 kilometrów na godzinę. Problem w tym, że nie ma obecnie przepisów, które ograniczałyby prędkość poruszania się po chodnikach. 

Co z hulajnogami porzucanymi przy chodnikach? Zdaniem radnych stacje mogłyby powstać na największych krakowskich osiedlach, przy których pojazdy mogłyby się ładować. "Wypożyczalnia hulajnóg elektrycznych wzorowana mogłaby być na systemie rowerów miejskich Wavelo - proponują radni prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków. Jeden z nich, Łukasz Wantuch, twierdzi, że rozumie problem z brakiem regulacji. Tłumaczy także, że miasto chce uporządkować problem z hulajnogami, zanim w mieście wystartuje komercyjna wypożyczalnia.

"To nie jest usługa oferowana przez miasto, tylko usługa prywatna. Miasto może nadać temu pewien kierunek, np. żeby hulajnogi były wyposażone w dźwięk, głośnik ostrzegający pieszych przed taką hulajnogą. Tego nie mają hulajnogi w Warszawie czy Poznaniu, gdzie często dochodzi do kolizji. Skoro ten problem pojawi się i u nas, to możemy temu zapobiec" - podkreśla radny Wantuch. 

Bartosz Piłat z Zarządu Transportu Publicznego zwraca uwagę, że radny nie ma pojęcia o wypożyczalniach działających w Krakowie, bo rowery Wavelo są systemem miejskiej wypożyczalni w przeciwieństwie do komercyjnych wypożyczalni skuterów i samochodów na minuty działających w mieście. "To bardzo ważne rozróżnienie. Pomysł radnych oznacza jakąś formę wysiłku organizacyjnego i finansowego po stronie miasta. Żeby taki system hulajnóg mógł funkcjonować, musi się tym zająć grupa urzędników, która musi znaleźć na to środki finansowe" - wskazuje Bartosz Piłat. Dodał, że bez regulacji prawnych pomysł jest niemożliwy do zrealizowania. "Temat jest bardzo poważny. Chciałbym, by radny poświęcił swoją energię na zbudowanie nowej zasady funkcjonowania tego sprzętu, jeżeli ma tak bardzo być popularny, a potem wprowadzania jego na ulice. Bo na pewno na końcu padnie pytanie: gdzie te hulajnogi mają się poruszać? Według nas - na jezdni, bo są jak motorowery" - kwituje rzecznik ZTP w rozmowie z Radiem Kraków. 

Bartosz Piłat przyznaje, że władze miasta zastanawiają się nad uruchomieniem wypożyczalni elektrycznych... rowerów. Na razie jednak urzędnicy oceniają rentowność i użyteczność systemu, obserwując jak działa on w Gdańsku. 

Dodajmy też, że kilka dni temu w Warszawie doszło do potrącenia kobiety właśnie przez mężczyznę jadącego chodnikiem na hulajnodze elektrycznej. Kobieta trafiła do szpitala i... dostała mandat wysokości 50 złotych. Zdaniem policjantów była winna, bo idąca chodnikiem piesza "nagle zmieniła pozycję". 

 

Sonda: 902

 

 

(Joanna Orszulak/ew)