"Możemy tu zobaczyć karasie srebrzyste, gatunek pochodzący z Chin. Rzeczywiście w tym bałaganie i śmieciach tych ryb nie widać. Ale jak się przyjrzymy... Są ich tysiące. Najprawdopodobniej ryby, być może w formie żartu, przynieśli tu wędkarze z pobliskiej Wisły" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków dr Paweł Szczerbik z Katedry Ichtiobiologii i Rybactwa Uniwersytetu Rolniczego.
O sprawę zapytaliśmy przedstawicieli krakowskiego magistratu. "Całe to miejsce niestety wygląda fatalnie, skarżą się też mieszkańcy. Budowa zaczęła się tutaj w 2009 roku, w 2011 prace przerwano. Inwestor prawdopodobnie ma kłopoty finansowe" - mówi Dariusz Nowak z Urzędu Miasta Krakowa. "Wobec niewłaściwego zabezpieczenia terenu organ nadzoru wydał decyzję o jego zabezpieczeniu. Mimo że prace nie są kontynuowane, to zabezpieczenie poprawiono, wzmocniono ogrodzenie i w dużej mierze uprzątnięto teren. Będziemy to jeszcze kontrolować" - zapowiada Małgorzata Boryczko, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowalnego w Krakowie. Jak dodaje, ryby mogą jednak stanowić pewien problem - bo w prawie budowlanym nie ma mowy o... stawie rybnym. "Nie mówmy o absurdach. Budowa to nie jest staw, to nie są żyjątka. Prawo budowlane tego nie reguluje" - wyjaśnia Małgorzata Boryczko.
Jak zapewniają Radio Kraków urzędnicy, postępowanie wobec inwestora się toczy. Jakiś czas temu komornik próbował zlicytować działkę, jednak nikt nie chciał jej kupić. Nie wiadomo, co stanie się z rybami, gdy prawna sytuacja tego miejsca wreszcie się wyjaśni. Karasie srebrzyste trafiły na prawną lukę. Pewnym jest jednak, że dla lokalnych mieszkańców stały się już prawdziwą maskotką.