"2 miliony pożyczyło starostwo wielickie" - wyjaśnia przełożona opactwa Stefania Polkowska - "mogłyśmy też liczyć na pomoc wielu ludzi z całej Polski, którzy odpowiedzieli na nasze apele."

Siostry otworzyły u ojców Benedyktynów w Tyńcu sklepik, w którym sprzedają różne artykuły, by zebrać pieniądze na wkład własny. Można tam kupić miody, soki, przeciery, słodycze - wszystko własnej produkcji.

Wszystko po to, żeby uratować skarby ze Staniątek, bo - jak mówi siostra Stefania Polkowska - to prawdziwe skarby polskiej kultury, dobra narodowego i duchowego: "Trzeba to pokazać ludziom, żeby znali historię Polski. Podziwiam wytrwałość ludzi z tamtych czasów - ręcznie wyszywane ornaty, te piękne, tkane koronki z XVII i XVII wieku, a tych skarbów znajdziemy jeszcze więcej, bo kryją się po różnych skrzyniach."

Projekt "Wirydarze dziedzictwa benedyktyńskiego" uzyskał unijne dofinansowanie. Całość ma wartość ponad 10 milionów złotych. Siostry nadal liczą na Państwa otwarte serca. Można je wspomóc przez zakupy w sklepikach w klasztorze w Staniątkach i Opactwie Benedyktynów w Tyńców, a także przez wpłatę darowizny.

 

Magdalena Zbylut/bp

Zaskakujące odkrycie w klasztorze Sióstr Benedyktynek w Staniątkach koło Niepołomic

Matka Boska Bolesna z podkrakowskich Staniątek

Świąteczne przepisy sióstr benedyktynek ze Staniątek

Benedyktynki ze Staniątek walczą o środki na rewaloryzację zabytków