Do głównych zaleceń pokontrolnych należy przede wszystkim zażegnanie wieloletniego konfliktu pracowniczego, ale również zmiana kontrowersyjnego dotąd podziału obowiązków wśród niektórych muzealników. Ale jak przekonuje dyrektor muzeum Marek Lasota - to co dzieli czy też dzieliło dotąd szefostwo instytucji i część zatrudnionych, to odmienna wizja samego muzeum...

Nie ukrywam - to jest moje zadanie, które usiłuję rozwiązać od ponad roku. O tyle sobie cenię wyniki kontroli, bo one pokazały pewne punktym których być może nie dostrzegałem.

Do tej pory kontrowersje budziło - rzekomo - nierówne traktowanie pracowników. Część z nich miała wykonywać zadania niezgodne z ich kompetencjami. Teraz ma się to zmienić przez zmianę struktury w instytucji. - Jesteśmy zadowoleni z takiego obrotu sprawy - mówi Piotr Makuła, członek związku zawodowego Solidarność 80.

Jako związkowcy, jako pracownicy, deklarujemy pełną współpracę, jesteśmy otwarci na współpracę z panem dyrektorem i na pewno jako związek nie będziemy utrudniać, ale pomagać. Czekamy na wykonanie pokontrolnych zaleceń.

Deklaracje płyną więc z obu stron.

Przypomnijmy, że kontrowersyjne było do tej pory także wyposażenie pracowni konserwatorskiej. Po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, wreszcie udało się przekonać organizatorów muzeum, czyli miasto i urząd marszałkowski do zakupu dygestorium, czyli specjalnej komory do przechowywania szkodliwych chemikaliów używanych do pielęgnacji eksponatów.

To jest konieczność. Bardzo żalujemy, że na etapie projektu i jego realizacji w ramach środków unijnych o to nie zadbano. Wydaje się, że to element niezbędny nowoczesnego muzeum, ale wdzięczni jesteśmy kontroli za wytknięcie tego błędu, zresztą już wcześniej pan Lasota nam ten problem zgłaszał, więc będziemy mogli go rozwiązać - przekonuje Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa do spraw kultury.

Ta specjalna komora pojawi się w muzeum pod koniec czerwca. Oczywiście temat konieczności zakupu dygestorium rzeczywiście był już wcześniej podnoszony, jednak aby organizatorzy muzeum zadeklarowali przekazanie środków na ten cel, konieczna była medialna burza wokół konserwacji broni należącej do słynnej kanadyjskiej kolekcji doktora Stanisława Wcisły. Podkreślmy, że ostatecznie w tej sprawie okazało się, że prace były przeprowadzone prawidłowo. Niemniej inwestycja i tak jest konieczna.

Dodajmy, że pod koniec roku dyrekcja muzeum zleciła wykonanie badania składu chemicznego powietrza w siedzibie instytucji. Było to badanie na zlecenie Państwowej Inspekcji Pracy. Wyniki pokazały, że nie zostały przekroczone żadne normy...


(Magdalena Zbylut/bp)