- To przedziwne, aluminiowe ożebrowanie nie bardzo mi się podoba. Nie pasuje to. Za dużo tutaj jest metalu. Tu są zabytki. Rynek to miejsce historyczne. Tutaj widzimy jednak element dość nowoczesny. On nie pasuje do tej architektury - mówią krakowianie.
Samochodowa reklama znalazła się na Rynku w związku z Międzynarodowym Festiwalem Literatury im. Josepha Conrada. Producent reklamowanego samochodu to jeden ze sponsorów imprezy, którą organizuje Krakowskie Biuro Festiwalowe, a więc jednostka krakowskiego Urzędu Miasta.
"Władze Krakowa wykorzystują Rynek Główny jako źródło zarobku z niezbyt estetycznych reklam" - uważa Kacper Kępiński ze stowarzyszenia Przestrzeń-Ludzie-Miasto. Jak podkreśla, KBF traktuje tę przestrzeń jako jedną z najcenniejszych pozycji w ofercie sponsorskiej. "To jest po prostu czysta komercjalizacja tej przestrzeni. Nie sądzę, żeby za tym szły jakiekolwiek inne idee, a raczej chęć zarobku" - ocenia Kępiński.
Tymczasem urzędnicy bronią kontrowersyjnej reklamy. Jak wyjaśnia Michał Zalewski z Krakowskiego Biura Festiwalowego, specyficzna parkingo-reklama to wynik umowy ze sponsorem, który pomaga finansowo przy niektórych wydarzeniach kulturalnych w mieście. "Podczas realizacji wydarzeń, które realizuje KBF, często współpracujemy z partnerami. To przykład takiej wielkiej współpracy. Dzieki temu projektowi, nam udało się otrzymać od prywatnego przedsiębiorcy milion złotych na kulturę" - dodaje Zalewski.
Zdaniem przedstawiciela Biura, tego typu reklamy pojawiają się w wielu europejskich miestach, szczególnie w Niemczech. "Tam też za hojne wspieranie finansowe, sponsorzy oczekują hojnej ekspozycji. Mogę zapewnić, że w porównaniu z innymi miastami, nasza ekspozycja wcale nie jest nachalna" - podkreśla rzecznik prasowy KBF.