Zaczęło się niewinnie, od chęci uprzykrzenia życia w internecie koledze Marcinowi, a skończyło na założeniu drużyny, która charytatywnie pomoże potrzebującej rodzinie na święta. I tak tzw. "internetowy trolling" zamieniono w pomoc.
Kilku dobrych kolegów Marcina zaczęło go "wywoływać do tablicy" pod każdą prośbą o pomoc studentów mieszkających na miasteczku akademickim AGH w zrzeszającej ich w grupie na facebooku. Niezależnie od tego czy była to prośba o udzielenie korepetycji czy też naprawę telefonu - w tym wszystkim miał pomóc Marcin Chwast.
- Na początku cel był jeden: uprzykrzenie życia Marcinowi – mówi Kamil, jeden z kolegów Marcina – Chcieliśmy mu po prostu zapchać skrzynkę. W pewnym momencie dołączyłem ja i stwierdziłem, że fajnie będzie nie tylko zostawić samo oznaczenie w facebookowym poście, ale dopisać jakąś historię, podziękować za pomoc. Potem to się rozkręciło i na postach zaczęły go oznaczać całkiem obce osoby.
I tak Marcin dostawał masę powiadomień i wiadomości od osób, które oczekiwały od niego pomocy. A jego legenda na miasteczku studenckim AGH zaczęła rosnąć. Prawie każdy mieszkaniec ma fikcyjną opowieść o tym, jak Marcin Chwast pomógł im w życiu:
- Zaczął padać śnieg i wychodząc rano na zajęcia nie spodziewałem się, że jest aż tak zimno – mówi jeden ze studentów – Wtedy Marcin przyniósł mi moją ulubioną kurtkę.
- Godzinę przed ważnym spotkaniem z dziewczyną miałem niewyprasowaną koszulę i byłem załamany. W pewnym momencie w drzwiach pojawił się Marcin z pięknym żelazkiem.
- Miałem problemy z matematyką, więc poprosiłem Marcina Chwasta. Przyszedł tego samego dnia z pięknie wydrukowanymi notatkami i zaczął mi wszystko tłumaczyć.
Popularność Marcina Chwasta urosła do niewyobrażalnych rozmiarów. Studenci spróbowali więc zamienić ją w coś wartościowego. Założono stronę "Co robi Marcin Chwast?" oraz tzw. "Drużynę Chwasta" i zaczęto pod symbolem nowej legendy miasteczka zbierać prezenty dla potrzebujących pod hasłem "Chwast pod choinkę".
- Stwierdziliśmy, że skoro nasza grupa zebrała tak liczne grono, nie ma na co czekać i akcja ruszyła – mówi Kuba Bąk, jeden z inicjatorów akcji – Ania Sułkowska znalazła rodzinę, mamę, która sama wychowuje piątkę dzieci. Do tej pory sporo osób przyniosło nam produkty spożywcze i chemię gospodarczą.
I cały czas można dorzucać się do świątecznej paczki na miasteczku studenckim. Jak zapowiada "drużyna Chwasta" - to nie koniec charytatywnych akcji przez nich organizowanych.
A co na to sam Marcin? Marcin na kolegów wcale się nie obraził, ale woli pozostać cichym bohaterem oraz symbolem budzenia wśród studentów altruistycznych postaw.