Sąd pozbawił też K. praw publicznych na osiem lat. Mężczyzna ma również zapłacić - jako zadośćuczynienie - 50 tys. zł ojcu nieżyjącego kibica.

W uzasadnieniu podkreślono m.in., że wysoka kara 25 lat więzienia ma być sygnałem dla społeczeństwa - w szczególności dla środowisk pseudokibicowskich - iż "muszą liczyć się z bezwzględną reakcją wymiaru sprawiedliwości".

Pod koniec października ub.r. kielecka prokuratura oskarżyła Piotra K. o trzy przestępstwa: udział w pobiciu i zabójstwo kibica Korony Kielce, udział w pobiciu i usiłowanie zabójstwa kolejnego kibica tej drużyny oraz o udział w pobiciu i dokonanie rozboju na kibicach Korony.

Większość zdarzeń objętych aktem oskarżenia miała miejsce we wrześniu 2007 r. w Kielcach, po meczu Legii Warszawa z Kolporterem Koroną Kielce. Doszło wówczas do bójki pseudokibiców Wisły Kraków z fanami Korony. Dwaj kielczanie zostali ranieni ostrym narzędziem; jeden z nich, 22-latek – zmarł. Pochodzący z Krakowa K. zniknął zaraz po tym zdarzeniu. Poszukiwany od 2008 r. na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) i zatrzymany w styczniu 2016 r. w Wielkiej Brytanii mężczyzna, został w połowie maja ub.r. przewieziony do Polski.

Sędzia Łukasz Sadkowski w uzasadnieniu wyroku podkreślał, że "niewątpliwy wpływ na postępowanie Piotra K." wywarło środowiska kibiców Wisły Kraków; ważna była dla niego pozycja w tej grupie. "Istotne dla niego stały się rzeczy, które z prawdziwym kibicowaniem nie miały związku – np. uzyskiwanie emblematów innych zespołów piłkarskich, by je potem spalić" – ocenił sędzia.

"Zdrowie i życie ludzkie nie może być podporządkowane chęci zdobycia flagi czy jakichkolwiek barw klubowych. Taki sposób myślenia sprowadza te wartości do poziomu nieakceptowanego z punktu widzenia cywilizowanego społeczeństwa" – podkreślił Sadkowski.

K. dwukrotnie w 2007 r. przyjeżdżał z kolegami po flagę kieleckiego klubu, przechowywaną przez kibiców – wiosną i jesienią. Według sądu, zabierając ze sobą przy drugim wyjeździe style od siekier i nóż sprężynowy, kibice Wisły zakładali ich ewentualne użycie, podczas starcia z kibicami z Kielc. W ocenie sądu, podczas zakończonych tragicznie wydarzeń we wrześniu, oskarżony świadomie zatrzymał samochód, który prowadził na jednej z kieleckich ulic i razem z kolegami próbował zaatakować kibiców Korony.

Według ustaleń sądu K. dwukrotnie ugodził nożem kibica, który potem zmarł. Później K. poważnie ranił też w bójce innego kibica Korony, choć nie został - według sądu – zaatakowany.

Stopnień winy oskarżonego i społecznej szkodliwości czynu oskarżonego, jest – w ocenie sądu - bardzo wysoki. "Nic nie ograniczało go w podejmowaniu świadomych działań i decyzji. Co więcej, jak wynika z opisu jego zachowania, był on zdeterminowany w podejmowaniu kolejnych agresywnych zachowań – używając noża, godził się ze skutkami pozbawiania życia obu pokrzywdzonych” – argumentował Sadkowski.

"Nie sposób naturalnie mówić tu o przypadku, chęci odsunięcia pościgu (kielczan za krakowianami - PAP), obronie koniecznej. Taka postawa wskazuje na brak poszanowania życia ludzkiego, wręcz jego pogardę i tylko dlatego, że kibicuje się innej drużynie piłkarskiej. Powód zupełnie irracjonalny, niezrozumiały, również dla sympatyków sportowych" – podkreślił sędzia.

Sędzia zastrzegł, że nie orzeczono wobec K. kary dożywocia - jak chcieli prokurator i członkowie rodziny zmarłego - m.in. dlatego, bo można ją orzec w sytuacji, gdy sąd dojdzie do wniosku, że sprawca musi być trwale eliminowany z życia społecznego. "Piotr K. jest jednak młodym człowiekiem, wyniósł z domu prawidłowe wzorce zachowania. Teraz też jest wspierany przez rodzinę. Ma zatem motywację, by swoje zachowanie zmienić" - ocenił Sadkowski.

Zauważył też, że K., ukrywając się – choć sąd potępił takie zachowanie – pracował, a nowe środowisko uznawało go za osobę "godną zaufania, pracowitą i rzetelną". W ocenie sądu K. nie jest sprawcą bezrefleksyjnym – wyraził przed sądem skruchę i przepraszał rodzinę pokrzywdzonego.

Wyrok jest nieprawomocny. Sąd przedłużył tymczasowy areszt oskarżonemu.

Prokurator Michał Zatoński powiedział dziennikarzom, że wyrok jest słuszny "co do zasady"”, bo uznaje winę K. Śledczy jednak zwrócą się o pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy podejmą decyzję o ewentualnej apelacji. "W mojej ocenie Piotr. K. zasługuje na karę dożywotniego więzienia" – zaznaczył prokurator.

Także pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - rodziców i brata zmarłego kibica - Maciej Kabziński poinformował, że decyzja co do ewentualnej apelacji zapadnie później.

Złożenie apelacji zapowiedział natomiast adwokat K., Maciej Burda. "Wiele ustaleń sądu jest zgodne z oczekiwaniami obrony i chodzi głównie o polemikę na płaszczyźnie prawnej" – dodał adwokat.

Proces Piotra K. ruszył w grudniu. Oskarżony przyznał się w sądzie do udziału w rozboju, ale nie do zabójstwa i ani usiłowania zabójstwa. Nie kwestionował swojego udziału w tych zdarzeniach, ale, jak mówił przed sądem, "nie miał zamiaru nikogo zabić".

Tak samo było podczas śledztwa, prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Kielce-Zachód. Zarówno w prokuraturze, jak i w sądzie K. odmówił składania wyjaśnień.

Gdy K. w ub.r. został zatrzymany i przewieziony do Polski, śledczy wystąpili do Sądu Okręgowego w Kielcach o przedłużenie wobec niego aresztu. Decyzję o areszcie, podjętą pod koniec maja 2016 r. uchylił krakowski sąd odwoławczy, zwracając uwagę na błędy proceduralne – kielecki sąd nie doprowadził podejrzanego na posiedzenie i nie przesłuchał przed podjęciem decyzji. Podejrzany 10 czerwca ub.r. wyszedł na wolność. Następnego dnia został zatrzymany przez policję, a krótko potem – aresztowany.

Wobec sędzi, która w sposób nieuprawniony rozpoznała sprawę aresztu dla K., wszczęto postępowanie wyjaśniające (areszt powinien rozpatrywać sąd rejonowy, a w przypadku osoby ściganej na postawie ENA niezbędne było także wysłuchanie podejrzanego przez sąd - takie przepisy obowiązują od lipca 2015 r.). Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Sądu Apelacyjnego w Krakowie umorzył postępowanie w tej sprawie, argumentując, że nie doszło tu do "oczywistej obrazy" przepisów prawa. Z kolei sprawę prokuratora, który popełnił błąd w tej sprawie, bada zastępca rzecznika dyscyplinarnego Prokuratora Generalnego dla rzeszowskiego okręgu regionalnego.

Po tym, gdy w 2007 r. K. zniknął, został umieszczony na policyjnej liście najbardziej niebezpiecznych polskich przestępców. Policjanci ustalili, że opuścił Polskę i przebywa na terenie Unii Europejskiej – w działania włączono Interpol. ENA wobec ściganego już wcześniej listem gończym K., wydał w sierpniu 2008 r. kielecki sąd okręgowy. Okazało się, że podejrzany przebywa w Wielkiej Brytanii.

W lipcu 2015 r. brytyjska policja zatrzymała mężczyznę, którego dane osobowe wskazywały, że mógł być poszukiwanym pseudokibicem. Jednak po przesłaniu przez Brytyjczyków - na prośbę małopolskiej policji - zdjęcia zatrzymanego, okazało się, że nie jest to poszukiwany krakowianin.

W 2008 r. przed kieleckim sądem rozpoczął się proces 11 kibiców Wisły Kraków, oskarżonych o ataki na kibiców Kolportera Korony Kielce. Akt oskarżenia dotyczył dwóch przypadków zaatakowania kielczan przez fanów Wisły w 2007 r. W kwietniu pseudokibice krakowskiej drużyny dokonali rozboju na kielczanach, zabierając im flagę klubową, spaloną następnie podczas meczu Wisły. We wrześniu – po spotkaniu Korony z Legią – w trakcie bójek dwaj kielczanie zostali ranieni nożem. Jeden z nich zmarł.

We wrześniu 2009 r. sąd skazał na kary od dwóch do trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności czterech kibiców Wisły za ataki na kibiców Korony. Siedmiu oskarżonym wymierzył karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu.

Sąd m.in. zmodyfikował zarzuty stawiane oskarżonym przez prokuraturę. Uznał, że nie mogą odpowiadać za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym, gdyż zachowanie Piotra K., który użył noża, było ekscesem. Nie można im także zarzucać udziału w bójce z użyciem niebezpiecznych narzędzi, gdyż nie są nimi styliska od siekier.

W wyniku apelacji Sąd Apelacyjny w Krakowie dokonał korekty wyroku, orzekając m.in. wobec pięciu oskarżonych - skazanych na kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu – kary bezwzględnego pozbawienia wolności na dwa lata. Od prawomocnego wyroku kasacje złożyli dwaj oskarżeni, ale Sąd Najwyższy oddalił je, uznając za "oczywiście bezzasadne".

 

PAP/bp